Wczoraj w nocy dwóch młodych bandytów napadło na 24-letnią puławiankę. Zrobili życiowy błąd: jeden ma złamany nos, drugi stracił czapkę. Trafili na instruktorkę z siłowni.
Przerażeni bandyci wzięli nogi za pas. Jedyne, co udało im się ukraść, to telefon komórkowy, który dziewczyna trzymała w ręce. Stracili jednak czapkę.
– Napadli mnie, kiedy wracałam ze spotkania – opowiada nam młoda puławianka. – Nie oddałam torebki. Na szczęście miałam w niej drugi telefon, z którego zadzwoniłam po policję.
Napastnicy bardzo źle trafili, ponieważ 24-latka jest trenerem w siłowni i sama dużo ćwiczy. Doskonale wie, w jaki sposób przeciwstawić się napastnikowi.
– Jeden z nich będzie miał pamiątkę na całe życie. Ma złamany nos – mówi kobieta.
– Napadnięto ją, działała w obronie koniecznej, miała do tego prawo – ocenia Marcin Koper, rzecznik puławskiej policji.
Funkcjonariusze wkroczyli do akcji chwilę po napadzie. – Wysłaliśmy w teren patrole – mówi Koper. – Zgodnie z zeznaniami 24-latki, poszukiwaliśmy dwóch mężczyzn: jednego bez czapki, drugiego z rozbitym nosem.
Wkrótce policjanci z patrolu zauważyli na ul. Centralnej dwóch młodych mężczyzn. Wyglądali dokładnie tak, jak opisała ich poszkodowana. Faktycznie, jeden z nich był bez czapki, a drugi – młodszy – miał zakrwawiony nos.
– Policjantom wmawiali, że pobili się między sobą – mówi Koper. – Obydwaj trafili do komendy.
Zatrzymani to 16-letni Jan Ś. oraz 20-letni Mateusz K. Obydwaj są mieszkańcami Puław. W chwili zatrzymania byli nietrzeźwi. Starszy miał ponad 2 promile alkoholu, nieletni – 0,3 promila.
Młodzieńcy odpowiedzą za napad rabunkowy. Dorosłemu, który siedzi w areszcie, grozi do 12 lat pozbawienia wolności. 16-latek stanie przed sądem dla nieletnich. Na proces poczeka pod opieką rodziców.