Szarża pijanego kierowcy; poważnie ranna 2,5-latka, której lekarze amputują nóżkę i proces o odszkodowanie, który nie może się skończyć przez opieszałość biegłej psycholog. Po serii publikacji kobieta w końcu dostarcza dokumenty do sądu. Po latach przestoju proces został wznowiony.
Natalka ma już siedem lat. Razem z rodzicami i trójką rodzeństwa mieszka w Puławach. Chodzi dzięki protezie, z której powoli wyrasta. Dziewczynka wymaga rehabilitacji, co oznacza regularne wizyty w przychodniach i kolejne zabiegi. Ma też problemy z układem pokarmowym. Dwa lata temu konieczna okazała się operacja perforacji żołądka.
Od tragicznego w skutkach wypadku minęło już pięć lat. Był maj 2017 roku, gdy Krzysztof M. rozpędzonym volkswagenem bora wjechał na chodnik, którym szła matka z dwójką dzieci. Na 2,5-latkę przewróciła się latarnia ścięta przez rozpędzone auto. Natalka miała wiele obrażeń, lekarze byli zmuszeni amputować jej nóżkę. Kierowca był pijany, sąd skazał go później na 5,5 roku więzienia. Zasądzonego zadośćuczynienia (20 tys. zł) nie zapłacił do dziś.
Rodzice dziewczynki starają się również o wyższe odszkodowanie od firmy ubezpieczeniowej – Ergo Hestii. Proces przed Sądem Okręgowym w Lublinie opóźniał brak opinii psychologiczno-psychiatrycznej. Powołanej do tej sprawy biegłej psycholog Elżbiecie Dudek jej sporządzenie zajęło aż 2,5 roku. Przez ten czas nie robiło na niej wrażenia 11 ponagleń z sądu ani 500-złotowa grzywna. Z biegłą udało nam się porozmawiać 2 czerwca. – Złożył się na to nawał pracy – tłumaczyła 2,5-letnią zwłokę. – Nie wynikało to z mojego lekceważenia obowiązku. Tę opinię dostarczę niezwłocznie – zapewniła nas wówczas Elżbieta Dudek.
Zainteresowanie mediów tematem najwyraźniej przyniosło skutek, bo wyczekiwane dokumenty lubelski sąd dostał 6 czerwca. Dzięki temu w lipcu mogła odbyć się rozprawa z udziałem rodziców Natalki oraz adwokata firmy ubezpieczeniowej. Podczas tego posiedzenia sąd wyznaczył biegłego chirurga, który w najbliższym czasie ma przygotować opinię uzupełniającą na temat stanu zdrowia dziewczynki.
– Biegły będzie korzystał ze zgromadzonej dokumentacji medycznej, a swoją opinię może przedstawić pisemnie, na co ma miesiąc, lub ustnie podczas rozprawy – tłumaczy Magdalena Dobosz z biura prasowego Sądu Okręgowego w Lublinie.
Rodzice siedmiolatki są przekonani, że tym razem problemów z przygotowaniem dokumentu, o który poprosił sąd, nie będzie.
– Liczymy na to, że ta sprawa zakończy się w tym roku. Naprawdę długo na to czekamy – przyznaje mama Natalki, Małgorzata Bławat.
Termin kolejnej rozprawy, być może decydującej, wyznaczono na końcówkę września.