Choć spółdzielcy odwołali Dariusza Gutowskiego ze stanowiska prezesa spółdzielni "Powiśle” w Puławach to dalej zarabia tyle co wcześniej.
- Były prezes w dalszym ciągu przychodzi do pracy. Zajmuje swój były gabinet, ale nic nie robi. Teoretycznie mógłby, ale nie ma osoby, która mogłaby mu zlecić jakąś pracę. A funkcji prezesa też nie może sprawować, bo został z niej odwołany - mówi nam jeden z pracowników spółdzielni (nazwisko do wiadomości redakcji).
Prezesa i dwóch pozostałych członków zarządu odwołali spółdzielcy podczas walnego zgromadzenia trzy tygodnie temu. Do dymisji podała się też część rady nadzorczej. W ciągu kilku następnych dni z rady odeszły kolejne osoby. Ostatecznie zostały cztery, a to o jedną za mało, żeby rada mogła podejmować jakiekolwiek decyzje.
- Ich odejście było bardzo niemoralne i nieodpowiedzialne. Przez to teraz w spółdzielni panuje spore zamieszanie - uważa Wiesław Bielawski, członek rady nadzorczej.
Z tego powodu odwołany prezes pozostał pracownikiem spółdzielni. Bo wypowiedzieć umowę o pracę może nowy prezes, którego rada w okrojonym składzie nie może wybrać. Były prezes dalej więc pracuje za takie same jak dotychczas pieniądze (ok. 6 tys. zł brutto miesięcznie).
Żeby unormować tę przedziwną sytuację, pozostali w radzie członkowie wysłali do sądu wniosek w sprawie ustanowienia w spółdzielni kuratora. - W ciągu tygodnia sąd powinien podjąć decyzję, czy kurator zostanie powołany - mówi Andrzej Łopuszyński, przewodniczący wydziału Krajowego Rejestru Sądowego w Lublinie.
Kurator może zwołać walne zgromadzenie, które uzupełni skład rady nadzorczej. I dopiero wtedy rada będzie mogła ogłosić konkurs na prezesa. Do czasu jego powołania Dariusz Gutowski będzie najprawdopodobniej w dalszym ciągu szeregowym pracownikiem spółdzielni.