Za mało zarabiamy na dzierżawie zalewu, dlatego go sprzedamy - mówią włodarze gminy Janowiec.
O problemach państwa Ziemianków dzierżawiących od gminy zalew w Janowicach pisaliśmy pół roku temu. Przedsiębiorcy rok wcześniej zainwestowali w budowę małego ośrodka wypoczynkowego. Uporządkowali i uzbroili teren, zainstalowali agregat prądotwórczy, zbudowali drewniany domek do obsługi gastronomicznej. Nad brzeg zalewu zwieźli kilka ton piasku. W sezonie kąpieliska strzegł ratownik, działała też wypożyczalnia sprzętu wodnego. Przedsiębiorcy twierdzili, że na wszystko wydali ok. 100 tys. zł.
Kłopoty pojawiły się, kiedy inspektorzy nadzoru budowlanego - podczas rutynowej kontroli - odkryli, że drewnianego domku nie powinno tu w ogóle być, gdyż nie zezwala na to plan zagospodarowania przestrzennego. Inwestor mówił, że wszystko przez urzędnika, który miał go wprowadzić w błąd. - Rozmawialiśmy z panem Zawadą, który stwierdził, że jeżeli budowla nie ma podpiwniczenia, śmiało możemy ją stawiać, bo nikt się nie przyczepi - relacjonował Zbigniew Ziemianek.
Nie miał jednak wyjścia i musiał budynek rozebrać. Teraz, mimo że zrobiło się ciepło i sezon ruszył, nad zalewem niewiele się dzieje. Można tu spotkać tylko kilku wędkarzy, którzy i tak narzekają, że w akwenie nie ma ryb.
To ma się zmienić, bo gmina poszła po rozum do głowy i zabiera się do zmiany planu zagospodarowania przestrzennego. - Chcemy odblokować dotychczasowe ograniczenia dla inwestorów. Po zmianach plaża zostanie przeniesiona na drugi brzeg - informuje Tadeusz Kocoń, wójt Janowca.
Nowy plan zagospodarowania ma być gotowy jesienią. Ziemiankowie, których umowa dzierżawy została zawarta na czas nieokreślony, mogą mieć jednak problemy z ruszeniem na nowo z inwestycjami. Gmina zamierza bowiem wypowiedzieć im umowę i wystawić zbiornik na sprzedaż. - Akwen powstał w 1996 r. Dotychczasowe zyski z dzierżawy nas nie zadowalają - uzasadnia wójt Kocoń.
Przedsiębiorcy nie dają jednak za wygraną. - Na okres letni chcemy sprowadzić przenośną budkę do obsługi gastronomicznej. A potem będziemy starali się o kupno zalewu. Szkoda tylko, że gmina na każdym kroku rzuca nam kłody pod nogi - denerwuje się Ewa Ziemianek.