Moda na nowoczesne metody leczenia dotarła do Puław. Powstała tu jedna z pierwszych na Lubelszczyźnie komór do krioterapii.
Zakładamy grube i długie wełniane skarpety, drewniaki, bawełniane rękawiczki, czapkę, maseczkę na usta i ciepłą bieliznę. Trzeba mieć osłonięte wszystkie części ciała, które mogą być narażone na przemarznięcie. Bo skóra sama poradzi sobie z niską temperaturą. Dlatego resztę ciała mamy zupełnie nieosłoniętą. I w takim plażowo-zimowym stroju wchodzimy najpierw do komory o temperaturze ok. -60 st. C. Po chwili przechodzimy do następnej, w której (w zależności od potrzeby) może panować nawet do -160 st. C. Tam przebywamy maksymalnie trzy minuty.
- Gdybyśmy zostali dłużej, to można odlecieć - śmieje się Piotr Majcher, kierownik przychodni Cryofit, która właśnie otworzyła pierwszą w Puławach i jedną z pierwszych na Lubelszczyźnie komór do krioterapii.
Na dworze zimno i paskudnie, a mimo to są ludzie, którzy na własne życzenie wchodzą do komory gdzie jest jeszcze zimniej. Na dodatek nie wystarczy samozaparcie i wytrzymanie kilku minut potwornego zimna. Po wyjściu z komory trzeba w naturalny sposób rozgrzać ciało. Najlepiej podczas około dwugodzinnych ćwiczeń np. na rowerku.
Po co to wszystko? Żeby czuć się rozluźnionym, rześkim, poprawić sobie nastrój i pokonać depresję.
Ale krioterapia ma działanie przede wszystkim lecznicze. - Choroby reumatyczne, zwyrodnieniowe, osteoporoza, zwalczanie bólu czy urazów u sportowców - wylicza Piotr Majcher. - Ale pomaga także w takich dolegliwościach jak łuszczyca, czy cellulitis.
W ośrodku są także dostępne inne metody nowoczesnej rehabilitacji oraz leczenia otyłości. Takich niepublicznych ośrodków zdrowia powstaje ostatnio coraz więcej.
Kilka tygodni temu w Puławach otwarty został oddział ośrodka Bio-Relax przeznaczony dla dzieci niepełnosprawnych. A w tym roku nową siedzibę, w której duży nacisk zostanie położony właśnie na rehabilitację otworzy także puławski Internus. - Wśród pacjentów jest coraz większy popyt na tego typu usługi - tłumaczy Piotr Majcher.