Na puławskim rynku nieruchomości zastój. Biura nieruchomości świecą pustkami, a spółdzielnie nie myślą o nowych inwestycjach. Dlaczego? Bo tych, których stać na własne mieszkanie, jest coraz mniej
– Chciałabym mieć swoje własne M. Ale jak? Ja nie pracuję, mąż wyjechał do Niemiec – mówi Anna Kwiecień.
Pani Anna zajmuje nieduży pokój. Dwie wersalki, mały stół i wciśnięta w kąt mała szafa. – Jest ciasno, ale co robić? Liczę na to, że mąż zarobi na nasze mieszkanie. Po to wyjechał za granicę – dodaje młoda puławianka.
W podobnej sytuacji, jak Anna jest wiele rodzin w Puławach. Mieszkają u rodziców, bo nie stać ich na własne cztery kąty. Na dodatek tych „kątów” nie ma na rynku zbyt wiele.
Spółdzielnie nie budują
– Zarządzamy blokami, które wcześniej należały do Zakładów Azotowych. Nie przewidujemy budowy nowych, ponieważ ludzie nie mają za co ich kupić. Często rodzice gnieżdżą się razem ze swoimi dziećmi i wnukami – mówi Stanisław Lenart z SM „Dom”.
SM „Południe” buduje jedenaście domków jednorodzinnych w pobliżu ul. Skowieszyńskiej na os. Mokradki. Za 1 mkw. trzeba zapłacić około 2190 zł.
– Sprzedaliśmy już dziewięć domów, został tylko jeden – mówi Henryk Szpak, wiceprezes ds. inwestycji SM „Południe”. – Ale jeśli będą chętni, to będziemy budować dalej. Mamy na to tereny.
Developer się wycofał
– Dopiero od około pół roku zaczyna się coś zmieniać. Jednak nie na tyle, żeby rozpoczynać budowę – mówi Henryk Szpak.
Plany budowy nowego bloku ma tylko SM „Zawiślanka”. – Powstałby w rejonie ulic Sienkiewicza i Reymonta. Chcielibyśmy, żeby koszt nie był wyższy niż 2100 zł za metr kwadratowy – mówi Adam Doraczyński, prezes SM „Zawiślanka”.
W Puławach nie ma też developera, który budowałby mieszkania na sprzedaż. Wprawdzie firma Inwest FS Sp. z o.o. z Lublina zrealizowała wcześniej jeden blok przy ul. Partyzantów. Ale to by było na tyle. – Nie zamierzamy więcej tam budować – ucina spekulacje Krzysztof Mikuła z Inwest FS.
Drogi rynek wtórny
Największym powodzeniem cieszą się mieszkania dwupokojowe liczące około 50 mkw. Ale ruch jest coraz mniejszy. – W wakacje miałem po dwie transakcje tygodniowo. Od jesieni do tej pory zaledwie jedną – zauważa Ochalski. – Jak zaczynałem działalność w 1995 roku, to w Puławach działało sześć biur nieruchomości. Teraz zostałem sam.
Urzędnicy nie tracą nadziei
– W 2004 roku nie wydaliśmy żadnego pozwolenia na budowę bloku wielorodzinnego w Puławach. Ale w 2005 było lepiej. Pozwolenie dostała spółdzielnia „Południe” na realizację jedenastu segmentów – mówi Bogusław Skocz z puławskiego starostwa.