To puławski starosta (PiS) złożył mi propozycję korupcyjną - twierdzi Mirosław B. I dodaje, że w tej sprawie wykorzystano przeciwko niemu Centralne Biuro Antykorupcyjne.
Zdaniem oskarżonego, było zupełnie inaczej. - Starosta powiedział, że Olesin jest do wzięcia, ale będzie mnie to kosztować 5 milionów złotych. Kategorycznie odmówiłem - mówił wczoraj przed sądem.
Kamiński miał mu zasugerować, żeby nikomu nie mówił o rozmowie i zagroził, że zna wiele wpływowych osób. - Nie wiedziałem co mam o tym myśleć, bałem się, nie mogłem wykluczyć, że Kamiński ma jakąś mafię - opowiadał Mirosław B. Twierdził, że wcześniej starosta wielokrotnie nachodził go w domu i namawiał na pałac w Olesinie.
Kilka tygodni później CBA urządziło prowokację. W kwietniu Mirosław B. spotkał się w restauracji w Zagrodach z podstawionym agentem. Doszło do podpisania przedwstępnej umowy sprzedaży działki.
- Dziś wiem, że zostałem odurzony i z premedytacją przedstawiono mi do podpisania gotową umowę - mówił dalej Mirosław B. - Sądziłem, że podpisywałem umowę wykonania ogrodzenia na jednej z moich działek.
Oskarżony wielokrotnie zaznaczył też, że Kamiński jest politykiem PiS, a cała sprawa ma podłoże polityczne. - Nieznane siły przygotowały to tak, żeby wyszła kolejna afera korupcyjna - zakończył.
- Mirosław B. w sposób ewidentny kłamie. Wykorzystuje fakt, że polskie prawo dopuszcza możliwość bezkarnego kłamania w sądzie przez oskarżonego w swojej sprawie - starosta Sławomir Kamiński odpiera zarzuty. - Nigdy u niego w domu nie byłem, nie wiem gdzie mieszka, z tym człowiekiem kompletnie nie jestem związany. Pozwę go do sądu za te słowa - zapowiada.
Kolejna rozprawa na początku stycznia.