Byli pracownicy puławskiej "Żelatyny” mogą już korzystać z dokumentów znalezionych przez nas w ruinach puławskiej fabryki.
Archiwiści Urzędu Wojewódzkiego zabezpieczyli całą stertę dokumentów (dało się z nich ułożyć pryzmę długą na 13 metrów), w tym przede wszystkim listy płac oraz karty wynagrodzeń. To dokumentacja, która zgodnie z prawem powinna być przechowywana od 5 do 50 lat.
W momencie, kiedy odnaleźliśmy dokumenty, leżały porozrzucane w kilku pomieszczeniach biurowych nieczynnej od lat fabryki. To miejsce, do którego może wejść każdy. Pierwsza z brzegu lista płac pracowników fizycznych z drugiego półrocza 1983 r. zawierała setki nazwisk: od pracowników laboratorium, po kierowców i sprzątaczki. Przy każdym znajdowały się szczegółowe wyliczenia zarobków.
Tymczasem dokumenty mogą być przydatne osobom, które starają się w tej chwili o emeryturę. - Po ukazaniu się artykułów przychodziło już osób, które poszukiwały poświadczenia, że pracowały w puławskiej fabryce - informuje Małgorzata Bieda, kierownik oddziału ds. archiwum Urzędu Wojewódzkiego.
O problemie byłych pracowników "Żelatyny” pisaliśmy już w listopadzie ubiegłego roku. Osoby te mają kłopoty z uzyskaniem wiarygodnych dokumentów poświadczających ich pracę w firmie. A to uniemożliwia im starania w ZUS o emeryturę. Takich pokrzywdzonych ludzi może być nawet pół tysiąca. Ich jedyną nadzieją jest odwołanie do sądu. Teraz jest szansa, że uzyskanie emerytur będzie łatwiejsze.
Aby otrzymać odnalezione przez nas dokumenty, trzeba napisać pismo do archiwum lub przyjść między godziną 8 do 14 do archiwum. Można to robić od poniedziałku do piątku, a archiwum mieści się w Lublinie przy ul. Lubomelskiej.