Dyrektorzy puławskich szkół oraz ich zastępcy liczyli na to, że od września otrzymają podwyżki związane z kolejnym dodatkiem funkcyjnym. Pieniądze, decyzją radnych, na razie zostaną jednak w kasie miasta.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Władze Puław chciały od września do grudnia tego roku powiększyć wynagrodzenia dyrektorem i wicedyrektorem puławskich szkół i przedszkoli. Na dodatki funkcyjne wiceprezydent Ewa Wójcik planowała przeznaczyć w tym roku dodatkowe 40 tys. złotych. Zapis znalazł się w propozycji zmian w budżecie miasta na ten rok, ale nie zyskał aprobaty radnych.
Propozycję, by wstrzymać się ze zwiększaniem wydatków na ten cel podczas ostatniej sesji rady miasta zgłosiła Zofia Bojarska. Jej zdaniem decyzja o przyznaniu środków oraz ich wysokości powinna zostać poprzedzona weryfikacją nakładu pracy, jakie ponieśli dyrektorzy. Według radnej jednym z jej wyznaczników są wyniki egzaminów np. szóstoklasistów, a dopóki radni nie zapoznają się z nimi, środki powinny poczekać na ich zaadresowanie.
Z tego rodzaju argumentacją nie zgodził się Zbigniew Śliwiński, wiceprzewodniczący rady miasta, który uważa, że wyniki egzaminów to nie najlepsze kryterium pracy dyrektora.
Podczas dyskusji radni chcieli poznać kryteria, jakimi kieruje się prezydent przy decyzji o przyznawaniu większych lub mniejszych dodatków. Ewa Wójcik, wiceprezydent Puław, wyjaśniała, że każdy z dyrektorów jest oceniany indywidualnie, a na wysokość jego zarobków wpływa m.in. złożoność organizacji danej placówki oraz podejmowane inicjatywy. Przekonać radnych do zmiany zdania jednak nie zdołała.
Ostatecznie, większością głosów, punkt dotyczący przyznania 40 tys. złotych dyrektorom został wykreślony ze zmian budżetu. Szefowie puławskich placówek oświatowych, którzy przysłuchiwali się obradom, wychodząc z sali byli wyraźnie rozczarowani.