Agnieszka Zadura, dyrektor Muzeum Nadwiślańskiego twierdzi, że Waldemar Odorowski, szef oddziału Kamienica Celejowska, był w pracy pijany. Odorowski zaprzecza
Potwierdzają to nagrania z monitoringu, że przyszedł o godz. 9 i był do 14. Kiedy chciałam wezwać policję, pan Odorowski powiedział, że nie będzie w ten sposób rozmawiał i wyszedł z pracy.
Waldemar Odorowski wszystkiemu zaprzecza. - Nie byłem pod wpływem alkoholu, ale jakie znaczenie mają teraz moje tłumaczenia, skoro jestem w trakcie procedury zwolnienia z pracy? Do tej pory do mojego zachowania nie było żadnych zastrzeżeń. Nigdy nie miałem żadnego upomnienia ani nagany - zapewnia.
Podkreśla, że w dniu o którym mówi dyrektorka, był na zwolnieniu lekarskim. - Do muzeum zajrzałem, aby przekazać koledze obowiązki - tłumaczy. - Wezwany przez panią dyrektor wyszedłem z jej gabinetu po tym, jak próbowała wezwać policję. Poczułem się upokorzony - komentuje.
Odorowski podkreśla, że do zdarzenia doszło dzień po opublikowaniu przez związki zawodowe listu otwartego z zarzutami wobec pani dyrektor. - Można sądzić, że to nie przypadek, że te zdarzenia łączą się ze sobą.
Związkowcy zarzucili szefowej muzeum m.in. nieumiejętne zarządzanie, narzucanie koncepcji, które przynoszą straty wizerunkowe i finansowe oraz tworzenie sytuacji konfliktowych i atmosfery zastraszania.
- Straty wizerunkowe spowodowało zachowanie pana Odorowskiego - replikuje dyr. Zadura. - W mojej ocenie ktoś, kto został odznaczony medalem zasłużonego dla kultury nie powinien się tak skandalicznie zachowywać. Kompetencje do kierowania oddziałem muzeum to nie tylko wiedza, którą pan Odorowski niewątpliwie posiada. To także odpowiednia reprezentacja muzeum poprzez zachowanie. Pan Odorowski całkowicie zignorował to zdarzenie, nawet nie próbował tego wyjaśnić. W tej sytuacji muszę podjąć kroki prawne - dodaje dyr. Zadura.
Odorowski jest pracownikiem Muzeum Nadwiślańskiego w Kazimierzu Dolnym od 36 lat (z przerwami). Od ponad 10 lat kieruje oddziałem Kamienica Celejowska.