Na gospodarczą mapę gminy po dłuższej przerwie spowodowanej upadłością Pini Beef, wraca jego następca: Końskowola Meat. Największa ubojnia w regionie w zeszłym tygodniu uruchomiła działalność. W planach jest wzrost zatrudnienia i produkcji oraz częściowa spłata wierzytelności
Zakłady mięsne, położone pomiędzy Końskowolą a Sielcami, formalnie niewiele mają wspólnego z ich dawnym, włoskim zarządem. Obecnie, dzięki postępowaniu sanacyjnemu, zakładem kierują poznańscy prawnicy z prokurentem Marcinem Wilkiem z Capital Restructuring na czele.
– Jeszcze jesienią nie mieliśmy prądu, ani wody. Od tamtej pory przeszliśmy długą drogę. Wpłaciliśmy kaucje, doszliśmy do porozumienia z dostawcami mediów i zatrudniliśmy ok. 40 osób załogi. To wszystko umożliwiło nam uruchomienie zakładu – opowiada nasz rozmówca.
Od czwartku przedsiębiorstwo, nieczynne przez ostatnie dwa lata, znów pracuje. Końskowola Meat chce zdobywać nowe rynki zbytu i zatrudniać nowych pracowników. Docelowo w ubojni pracować ma około 100 osób. Poszukujący pracy powinni więc śledzić ogłoszenia, bo jak zapowiadają prokurenci, te na pewno będą się pojawiać.
Spółka nie odcina się od dawnych zobowiązań swojej poprzedniczki. Wierzytelności sprzed lat są przez nią uznawane i mają być powoli, w ograniczonym zakresie, regulowane.
– My swoje nowe zobowiązania, liczone od maja zeszłego roku, regulujemy na bieżąco. W przypadku zaległych wierzytelności, warunki ich częściowej spłaty będziemy chcieli uregulować poprzez postępowanie układowe. Spłata całego zadłużenia nie jest możliwa, ale do pewnego stopnia, będziemy w stanie je uregulować – zapewnia Marcin Wilk.
Skąd pewność, że tym razem firma zachowa finansową płynność i nie popadnie w problemy, które pociągnęły na dno jej poprzedniczkę?
– Wiemy, jakie błędy popełniono tutaj w przeszłości. My stawiamy na inny model biznesowy – podkreśla prokurent.
Przypominamy, że łączne zobowiązania spółki wynoszą ok. 100 mln zł. Jak przyznają jej nowi zarządzający, całej tej sumy „spłacić nie sposób”.