Spółdzielnia Mieszkaniowa „Powiśle” wygrała właśnie sprawę o eksmisję kilku swoich lokatorów. Nie zostaną jednak wyrzuceni na bruk, lecz przekwaterowani do mieszkań socjalnych. Wszystko dzięki umowie jaką spółdzielnia podpisała z Urzędem Miasta.
Teraz spółdzielnia musi poczekać na uprawomocnienie się wyroku i przyznanie przez miasto lokali zastępczych. Kiedy to się stanie, eksmitowane osoby zamieszkają w miejskich lokalach socjalnych. Na ich miejsce, na zasadach najmu, wprowadzą się inni lokatorzy, którzy czekają w kolejce na mieszkanie komunalne lub chcą poprawić swoje warunki mieszkaniowe. – Są to osoby bardziej pewne finansowo. Z tych, które wprowadziły się do tej pory jesteśmy zadowoleni, bo płacą czynsz na czas – mówi prezes Plis.
Dzięki współpracy z urzędem, spółdzielni udało się wykwaterować do tej pory czterech uciążliwych lokatorów. W kolejce czeka kilkunastu kolejnych. Korzyści z tej formy współpracy ma spółdzielnia, ale bardzo często także sąsiedzi eksmitowanych osób. W styczniu przeprowadzono uciążliwych lokatorów z bloku przy ul. Kołłątaja 5. – Pili całą dobę. Na klatce panował smród, drzwi wejściowe były ciągle dewastowane. Strach było nawet im zwrócić uwagę, bo urzędowało tam bardzo różne towarzystwo – mówi anonimowo jeden z mieszkańców bloku.
W sumie siedem puławskich spółdzielni mieszkaniowych współpracuje w podobny sposób z Urzędem Miasta. Nie wszystkie jednak godzą się na przyjmowanie lokatorów z mieszkań komunalnych na zasadach najmu. – U nas trzeba wpłacić wkład mieszkaniowy. To koszt rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych. Dlatego nie tak łatwo znaleźć osoby, które się na to godzą – mówi Wacław Strzelec, prezes Puławskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.