Miasto Puławy pozostaje bez uchwały budżetowej na rok 2025. Głosowanie na jej projektem będzie musiało zostać przesunięte na inny termin. To skutek odrzucenia wieloletniej prognozy finansowej z powodu brakującego jednego głosu w wyniku nieobecności radnej koalicji.
Po ostatnich wyborach samorządowych władza nad miastem Puławy opiera się o przewagę zaledwie jednego głosu w radzie. Koalicja Obywatelska z trzema zaprzyjaźnionymi radnymi inych ugrupowań ma 11 "szabel", a Prawo i Sprawiedliwość - 10. W czwartek, 19 grudnia, podczas ostatniej sesji RM, z powodu nieobecności Agnieszki Kowalik, radnej KO, siły obydwu stron zostały wyrównane.
I takim właśnie stosunkiem głosów, 10:10, zakończyło się głosowanie nad wieloletnią prognozą finansową.
Chwilę później głosowany miał być budżet na rok 2025, ale zanim doszło do jego prawdopodobnego w tej sytuacji odrzucenia, zainterweniowali radcy prawni. Na krótkiej naradzie doszli oni do wniosku, że obydwie uchwały muszą być przyjęte na tej samej sesji, więc jeśli WPF nie został uchwalony, to głosowanie nad budżetem nie ma sensu. Radni zgodzili się z tą interpretacją i punkt dotyczący nowego budżetu wykreślili z porządku obrad. Czas na przyjęcie uchwały mija z końcem roku, przekroczenie tego terminu to już początek procedury budżetowego prowizorium.
Zanim doszło do tych decyzji, radni przeprowadzili długą debatę, w której tematem przewodnim była finansowa kondycja puławskiego sportu. Wiodące kluby, jak KS Wisła i Azoty-Puławy popadły w kłopoty po tym, jak ich główny sponsor - Zakłady Azotowe, na skutek własnych problemów, wycofał się z ich finansowania. Tymczasem samo miasto na nadmiar środków również nie narzeka, a ponadto na publiczne środki licz też mniejsze, amatorskie i młodzieżowe kluby.
Tymczasem sam tylko klub Azoty-Puławy (piłka ręczna) potrzebuje, jak przyznał jego prezes, co najmniej 2 mln zł, by w ogóle móc starać się o licencję na przyszły sezon. Co zrobi z tym miasto - nie wiemy. Propozycja radnego Mariusza Cytryńskiego (KO) dotycząca przesunięcia na promocję poprzez sport kwoty 700 tys., jaka miałaby zostać zdjęta z remontu ul. Sadowej, nie zyskała potrzebnej większości.
Cały projekt budżetu krytykowali radni opozycji. Mariusz Wicik (PiS) nazwał go fikcyjnym z powodu zaniżonych jego zdaniem dotacji dla jednostek kultury. Wskazał również na zbyt niską sumę przeznaczoną na inwestycje, nawet w porównaniu do mniejszych miast. W podobnym tonie wypowiadał się Grzegorz Bińczak (PiS), który projekt nazwał utopią dopytując o usunięte z prognozy zadania, jak budowa sali sportowej dla SP nr 3, czyli dokończenie remontu instalacji elektrycznej w SP nr 1.
Kształt przedstawionej uchwały usprawiedliwiał natomiast Sławomir Seredyn (Polska 2050) wyrażając wiarę w to, że ta będzie jeszcze "wielokrotnie zmieniana" , by ewentualne "braki" były uzupełniane. Z kolei wspomniany już radny Cytryński przypomniał, że budżet ma wiele sztywnych pozycji i całość "musi się spinać".
Sam projekt doczekał się natomiast autopoprawki prezydenta, który wycofał planowany dochód (3 mln zł) ze sprzedaży działki w centrum miasta po dworcu autobusowym, a sumę tę uzupełnił z oszczędności na oświetleniu, zmniejszeniu rezerwy celowej i kosztów obsługi długu. Na niewiele się to jednak zdało, bo sama uchwała ostatecznie nie trafiła pod głosowanie.
Przypominamy, że zgodnie z projektem, dochody i wydatki miasta w 2025 roku miały być równe i wynieść 379,2 mln zł. Na inwestycje zaplanowano przy tym 22,7 mln zł, z czego połowa miałaby trafić na budowę i remonty dróg (m.in. Powstańców Listopadowych), a pozostałe środki m.in. na rozpoczęcie przebudowy starej hali sportowej MOSiR, windy w szkołach, nową elewację sali sportowej SP nr 11, renowację zabytków, parkingi i zadania budżetu obywatelskiego, jak żagiel nad placem zabaw czy oświetlenie wybiegu dla psów.