Pierwszego stycznia nowego roku mieszkańcy Końskowoli znów będą mogli nazywać się mieszczanami. Miejskie prawa osada odzyska po 155 latach od ich zabrania. O zmianie, przygotowaniach i nastrojach, rozmawiamy z MARIUSZEM MAJKUTEWICZEM, wójtem, który za miesiąc zostanie burmistrzem
Z przyszłym burmistrzem umówiliśmy się w jego gabinecie w Urzędzie Gminy Końskowola, przy ul. Pożowskiej, który niedługo zostanie przemianowany na Urząd Miasta Końskowola. Nowych szyldów samorządowcy jeszcze nie zamówili. Życie w tej osadzie zamieszkiwanej przez nieco ponad dwa tysiące mieszkańców toczy się normalnie, co nie znaczy, że sprawa miejskości schodzi na dalszy plan. W ostatnich latach miejscowość zyskała między innymi odrestaurowany rynek i historyczny ratusz, a niedawno odsłonięto pierwszy mural.
Mieszkańcy w sprawie odzyskania praw miejskich w tej dekadzie wypowiadali się już dwukrotnie; za każdym razem zdecydowanie popierając ten krok.
Przedłużające się formalności dotyczące odzyskania oczekiwanego statusu powoli zbliżają się szczęśliwego końca. Wystarczy już tylko zgoda władz centralnych i 1 stycznia na mapę polskich miast, pośród kilku innych, wróci położona kilka kilometrów za Puławami: Końskowola.
- Co dla pana, jako mieszkańca Końskowoli, oznacza ta zmiana, odzyskanie praw miejskich?
– Jest ona bardzo ważna, bo tym krokiem przywracamy normalność i właściwie legalizujemy stan faktyczny. Moja babcia, która tutaj mieszkała, jak wychodziła z domu zawsze mówiła, że wychodzi na miasto. I takich osób z pokolenia moich dziadków, które mówiły w ten sposób, było więcej. To było dość powszechne.
Wiem, że to może szumnie brzmi, gdy historycznie mówimy o czasach, w których w Końskowoli hodowano krowy, konie, czy owce, a tamto stare „miasto” ograniczało się w zasadzie do rynku i kilku ulic wokół, ale jednocześnie ta miejskość w świadomości istniała od pokoleń. Ten sentyment drzemał w ludziach i przetrwał do naszych czasów. Sprzyjał temu układ urbanistyczny Końskowoli z ratuszem, rynkiem, kościołem. Inne miejscowości w naszej gminie tak nie wyglądały. Wieś dawniej była po prostu wsią, a do szewca, krawca, do sklepu, piekarni, chodziło się i jeździło tutaj, do Końskowoli.
Dlatego też dla nas, jej mieszkańców, istnieje pewien wewnętrzny sprzeciw wobec tego, że dzisiaj w wolnej Polsce, nadal niejako obowiązuje prawo carskie, decyzja zaborcy, okupanta. Stąd naturalne dążenie do jej odrzucenia.
- Ale z pewnością były też pytania o podatki, adresy, dokumenty. Mieszkańcy gminy mogą mieć historyczny sentyment, ale płacić za miejskość z pewnością by nie chcieli.
– To prawda, że pojawiały się różne pytania, o podatki, o wynagrodzenie wójta, a nawet o to czy będą dwa osobne urzędy dla miasta i gminy.
Oczywiście: urząd pozostanie jeden, ten sam, a podatki wzrosną tak jak co roku.
Bez względu, czy byłbym wójtem, czy burmistrzem, stawki zaproponowałbym te same. Dla mieszkańca w jego codziennym życiu od stycznia właściwie nic się nie zmieni. Nie będzie potrzeby wymiany dowodów osobistych, adresów, czy praw jazdy. Wszystko zostaje po staremu.
- Co ciekawe, zostaje również sołectwo Końskowola z sołtysem.
– Tak, podobnie jest w Kamionce oraz innych małych miastach. Sołectwo zostaje na swoim miejscu, tak samo jak fundusz sołecki. Ale granice miasta Końskowola będą trochę mniejsze od sołectwa. Największa różnica będzie polegała na odłączeniu gruntów położonych za drogą ekspresową w stronę Sielc, bo miasto nie powinno mieć na swoim obszarze pól uprawnych. Właśnie aktualizacja wszelkich rejestrów statystycznych, obrębów terytorialnych, to zajmuje nam chyba najwięcej czasu.
- A co z nowymi pieczątkami i tabliczkami, wszystko już kupione?
– Pieczątek jeszcze nie ma, szyldów też nie. To będzie już wisienka na torcie, zrobimy to pod koniec roku. Na razie zadeklarowaliśmy nowe nazwy, bo mieliśmy do wyboru różne możliwości: urząd miasta, urząd miejski, urząd miasta i gminy itd. Stanęła na Urzędzie Miasta Końskowola oraz Burmistrzu Miasta Końskowola. Wyprzedzając pytanie: flaga, sztandar i herb pozostaną bez zmian. O zakupach łańcuchów; atrybutów burmistrza i przewodniczącego rady miasta, na razie nawet nie rozmawiamy. Marketingowo nie będziemy koncentrowali się na promocji samej Końskowoli, ale całej gminy z dotychczasowym hasłem „serce polskiego szkółkarstwa”. To nasz najcenniejszy zasób, który z pewnością nadal będziemy wspierać.
- Miasto da Końskowoli nowe szanse rozwojowe?
– Żadnego tsunami nowych środków się nie spodziewamy, co nie znaczy, że nie będziemy mogli starać o pieniądze ze źródeł, które obecnie są dla nas niedostępne. Małe miasta w odróżnieniu od wiosek, mogą korzystać z funduszy skierowanych tylko do nich, nie tracąc jednocześnie prawa do aplikowania o te dla obszarów wiejskich, jak PROW. Dla Końskowoli otworzy się po prostu nowa furtka, a to zawsze nowe możliwości.
- Warto wspomnieć również o tym, że czas oczekiwania na tą administracyjną zmianę mógł być nieco krótszy, niż 155 lat. Szansa na odzyskanie praw pojawiła się już kilka lat temu.
– Powiem więcej: pierwszy współczesny pomysł pojawił się nawet wcześniej, bo kilkanaście lat temu, ale wówczas Końskowoli w odczuciu mieszkańców i ówczesnego wójta, do miasta trochę brakowało, głównie pod względem infrastruktury. Dzisiaj mamy już kanalizację, wodociągi, światłowody, oświetlenie ledowe, tabliczki z nazwami ulic, które porządkują naszą przestrzeń ułatwiając dojazd do poszczególnych posesji. Dlatego już pod koniec poprzedniej dekady wróciliśmy do tego pomysłu. Niestety: wtedy na przeszkodzie stanęły względy pozaformalne, niemerytoryczne, które cały proces opóźniły.
- Pojawiły się uwagi radnych, co do osoby pierwszego burmistrza, którym to miał zostać wtedy pański poprzednik, Stanisław Gołębiowski.
– W mojej ocenie to właśnie personalne uprzedzenia stały się kluczowe dla większości w tamtej radzie gminy. Do tego stopnia, że wola mieszkańców, którzy wyrazili swoją aprobatę dla odzyskania praw, nie została początkowo uwzględniona. Decyzję o złożeniu właściwego wniosku radni odwlekali i w ten sposób te personalne animozje sprawiły, że konsultacje musieliśmy powtórzyć, a cały proces trwał kilka lat dłużej.
- Tak, czy inaczej, ten proces niedługo się kończy. Do odzyskania praw został zaledwie miesiąc. Czy w związku z tym planujecie jakieś niespodzianki dla mieszkańców?
– Chcemy uroczyście wejść w tę nową, miejską rzeczywistość. Zapraszamy wszystkich mieszkańców Końskowoli i nie tylko na rynek, gdzie w sylwestrową noc wystąpią artyści, będą również pokazy świateł.
Ciągle czekamy również na pomysły mieszkańców. Jeden z nich zaproponował budowę bramy, która pozwoliłaby na symboliczne przechodzenie ze wsi do miasta. Powód do świętowania oczywiście jest, bo nie co dzień zdarza się taka okazja połączona z Nowym Rokiem.
Nowe miasta na mapie Polski od 2025
Zgodnie z opublikowanym projektem rozporządzenia rady ministrów w przyszłym roku pojawi się siedem nowych miast z czego aż trzy w naszym województwie i wszystkie z powiatu puławskiego. Chodzi o wspomnianą Końskowolę, a także Kurów i Wąwolnicę. Wszystkie trzy osady w przeszłości były już miastami, a prawa straciły nakazami carskimi w 1870 roku. Poza nowymi miastami z Lubelszczyzny, w kraju na powrót od 2025 roku czekają cztery inne: Kazanów w woj. mazowieckim, Sobków w woj. świętokrzyskim, Kobylnica w pomorskim oraz Zaniemyśl z wielkopolskiego.
Końskowola w liczbach
- 155 lat temu Końskowola utraciła swoje prawa miejskie
- 1532 to rok pojawienia się miasta Końskowola na mapie I RP
- 1911 rok, w którym północną część miasta z rynkiem stracił ogromny pożar
- 1953 rok założenia w Końskowoli Zespołu Pieśni i Tańca "Powiśle"
- 2020 osób zamieszkiwało Końskowolę w roku 2021