Mała podstawówka w Łopatkach zostanie zlikwidowana. Tak zadecydowała Rada Gminy Wąwolnica. Mieszkańcy mają żal, że nie pozwolono im przedstawić swoich racji. – Podobno wójt bał się kłótni – mówią.
– Przed sesją chciałam zaprosić wójta i radnych na spotkanie z mieszkańcami w Łopatkach, ale wójt nam odmówił – mówi Bogumiła Sarnowska, sołtys Łopatek i gminna radna.
Później pojawiło się ogłoszenie, że uchwała o zamiarze likwidacji szkoły będzie jednak głosowana nie 26, a 20 stycznia. – Wójt zwołał sesję nadzwyczajną. Podczas nich nie mam możliwości dyskusji. Mieszkańcy nie mogli zabrać głosu – tłumaczy Sarnowska.
Za uchwałą o zamiarze likwidacji filii zagłosowało dziewięciu z piętnastu radnych. Wójt wyjaśnia, że o wszystkim zadecydował rachunek ekonomiczny. – W szkole w Łopatkach jest sześcioro uczniów, którym przysługuje subwencja oświatowa i dwie nauczycielki. Same wynagrodzenia dla nauczycielek to 135 tys. zł rocznie, a subwencja na szkołę to 45 tys. zł. Rocznie tylko do wynagrodzenia gmina dokłada 90 tys. zł – tłumaczy Rafał Plewiński, wójt gminy Wąwolnica.
Przyznaje, że przesunął termin głosowania nad uchwałą w sprawie szkoły, ale nie bez powodu. – Zwołana została sesja nadzwyczajna, bo i likwidacja szkoły jest tematem wyjątkowym – mówi Plewiński. – Drugim powodem są obraźliwe wypowiedzi pani sołtys kierowane w miejscach publicznych pod moim adresem, w kierunku przewodniczącej Rady Gminy i radnych-nauczycieli, którzy poparli konieczność likwidacji szkoły w Łopatkach.
– To nieprawda – zarzeka się Sarnowska. – Gdyby tak było, to wójt już wystąpiłby na drogę sądową.
Plewiński tłumaczy, że nie decyduje się na to, bo nie chce zaogniać sytuacji. Zapewnia, że radni podjęli świadomą decyzję. – Zostali wprowadzeni w temat na posiedzeniach komisji. To była trudna decyzja – ocenia Plewiński.
Sprawa likwidacji podstawówki w Łopatkach czeka teraz na opinię Kuratorium Oświaty w Lublinie.