Niektóre zwierzęta były rozszarpane, a kawałki ich ciał leżały na podwórku. Pozostałe z blisko 40 kóz utrzymywanych w gospodarstwie na terenie Wólki Profeckiej w Puławach były wyraźnie wychudzone i zaniedbane. Część z nich była trwale skrępowana. Właścicielce stada grozi odpowiedzialność karna.
We wtorek rano w jednym z gospodarstw na terenie Wólki Profeckiej w Puławach pojawili się pracownicy Urzędu Miasta w asyście policji, straży miejskiej, powiatowego lekarza weterynarii oraz przedstawicielki stowarzyszenia „Przyjazna Łapa”. Niepokojące informacje dotyczące złych warunków, w jakich przebywa tam kilkanaście kóz potwierdziły się już w grudniu ubiegłego roku, gdy urzędnicy zajrzeli tam po raz pierwszy. Kolejne wizyty i upomnienia nie przyniosły jednak żadnego skutku. Ostatecznie zapadła więc decyzja o tym, że zwierzęta zostaną odebrane.
– Na miejscu nasza wolontariuszka zastała odcięty kozi łeb, który leżał na podwórku. Właścicielka gospodarstwa tłumaczyła, że zwierzęta rozszarpały psy. Kozy wyglądały na wychudzone i zaniedbane. Niektóre z nich miały związane racice i rogi. Prawdopodobnie po to, żeby nie uciekły – opowiada Agnieszka Śniegocka, prezes „Przyjaznej Łapy”. Jej stowarzyszenie zostało poproszone przez Urząd Miasta o uczestniczenie podczas wtorkowej interwencji.
To nie wszystko. – Zwierzętom nie zapewniono odpowiedniego pokarmu, wody, ani schronienia przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi. Nie były również chronione przed atakiem dzikiej zwierzyny. Część z nich, z powodu trwałego skrępowania powrozami, miała uszkodzone kończyny i zmuszona była do przebywania w nienaturalnej pozycji – wymienia Sylwia Żądełek, kierownik Wydziału Ochrony Środowiska w puławskim Ratuszu, która nadzorowała akcję interwencyjną.
Według urzędników, kawałki ciał zwierząt znalezionych na posesji mogą być odpadami poubojowymi. Jeśli ten faktycznie był prowadzony, odbywał się nielegalnie. Okazało się, że właścicielka kóz nie zgłosiła do bazy ARiMR nie tylko ich uboju na własny użytek, ale także tego, że posiada stado tej wielkości. Jej kolejnym niedopatrzeniem był brak właściwiej opieki nad stadem, przez co poszczególne kozy wybiegały poza granice posesji znajdującej się w pobliżu ulicy. To z kolei zagrażało bezpieczeństwo zarówno samych zwierząt, jak i kierowców.
Kobiecie, której sposób hodowli można uznać za znęcanie się nad stadem grozi teraz odpowiedzialność karna. Ratusz potwierdza, że informacja o możliwości popełnienia przestępstwa w tym zakresie została złożona do Komendy Powiatowej Policji w Puławach. – Jeśli sprawa znajdzie swój finał w sądzie, zdecydowaliśmy się wystąpić w charakterze oskarżyciela posiłkowego – zapowiada Agnieszka Śniegocka z „Przyjaznej Łapy”.
Z Wólki Profeckiej zabrano we wtorek w sumie 39 kóz. Zwierzęta zostały przewiezione do gospodarstwa w gminie Janowiec, z którym Urząd Miasta Puławy ma podpisaną umowę na utrzymywanie zwierząt hodowlanych (w przypadku, w którym znajdą się na terenie miasta). Niestety nie jest to usługa należąca do najtańszych. Puławy za każdy dzień ich pobytu w tym miejscu zapłacą 250 zł, czyli ok, 7,5 tys. zł miesięcznie. Koszty miasto będzie ponosiło do czasu zakończenia ewentualnego procesu. O dalszym losie kóz prawdopodobnie zdecyduje sąd.