Większość mieszkańców gminy, która wzięła udział w konsultacjach, jednoznacznie opowiedziała się za odzyskaniem praw miejskich przez Końskowolę. Na nic to się jednak zdało, bo radni "Zielonego Powiśla" i PSL-u miejskich dążeń nie poparli. Powód? Żeby wójt nie został burmistrzem.
Żeby od stycznia przyszłego roku mogła znów stać się miastem, musiała spełnić kilka wymogów. Jednym z najważniejszych było przeprowadzenie konsultacji społecznych. Te, na podstawie uchwały rady, zostały przeprowadzone jesienią ubiegłego roku. Mimo trudności wynikających z pandemii, wzięło w nich udział blisko 3 tysiące osób.
Zdecydowana większość ankietowanych (ponad 80 proc.) opowiedziała się za odzyskaniem praw utraconych w 1870 roku.
Urzędnicy w tym roku skompletowali wszystkie potrzebne dokumenty, by zgodnie z procedurą do końca marca móc za pośrednictwem wojewody złożyć wniosek do rady ministrów. Brakowało tylko ostatniej kropki nad "i", czyli finalizującej przygotowania uchwały podjętej przez radę gminy.
Problem w tym, że radnym koncepcja odzyskania praw miejskich w najbliższym możliwym terminie przestała się podobać. W lutym projekt uchwały w tej sprawie zdjęli z porządku obrad, a ostatnią środę: porządku nadzwyczajnej sesji poświęconej tylko tej jednej sprawie w ogóle nie przyjęli. Skąd taka wolta ze strony opozycyjnego ugrupowania "Zielonego Powiśla" i PSL-u?
– Nie chcemy być wiązani z desygnowaniem obecnych włodarzy gminy na włodarzy miejskich. Tak ważna decyzja, jak ta, kto powinien dostąpić zaszczytu objęcia funkcji pierwszego burmistrza miasta Końskowola, powinna zostać podjęta na drodze demokratycznych wyborów. Dlatego stosowna uchwała powinna być przyjęta w ostatnim roku pracy rady gminy, czyli na początku roku 2023 – oznajmił Radosław Barzenc, przewodniczący rady gminy i jeden z liderów "Zielonego Powiśla". Jeśli tak by się stało, osada mogłaby zostać miastem dopiero w styczniu 2024 roku.
– Wyjaśnienie, którego wysłuchaliśmy było nieprawdziwe i pokrętne – ocenił wójt Stanisław Gołębiowski, podkreślając, że urzędnicy wykonali uczciwą pracę, by spełnić wszystkie ustawowe wymogi. – Szkoda mi tego zapału społecznego, który został w ten sposób zmarnowany – dodał wójt, a propozycję anulowania całego procesu na typ etapie z powodów trwającej kadencji nazwał nieuzasadnioną.
Co ciekawe, Radosław Barzenc wyznał, że radni popierają odzyskanie praw miejskich przez Końskowolę. Taki krok nazwał nawet historyczną koniecznością. Wygląda jednak na to, że opozycyjne ugrupowanie nie chce pogodzić się z tym, że wraz z podniesieniem stolicy gminy do rangi miasta, wójt Stanisław Gołębiowski zostałby burmistrzem, a co gorsza, jego zastępca, Mariusz Majkutewicz, stałby się zastępcą burmistrza.
Chodzi o narastający konflikt pomiędzy liderami "Zielonego Powiśla", a obecnymi władzami gminy. Gdy "Zieloni" zaczęli hamować odzyskanie praw miejskich przez Końskowolę, Majkutewicz porównał takie działanie do carskiego zaborcy. Ponadto, jego zdaniem, osoby nie wywodzące się z gminy (jak np. przewodniczący rady) mają mniejsze moralne prawo do decydowania o jej losach. Takie słowa Barzenc uznał za skandaliczne i obraźliwe.
– To jest lokalny szowinizm, próba dyskryminacji ze względu na pochodzenie i próba pozbawienia mnie prawa do publicznego działania – ocenił przewodniczący.
Jeśli radni nie zmienią zdania do końca marca, Końskowola miastem w styczniu przyszłego roku nie zostanie. W ten sposób, cała praca włożona w konsultacje, łącznie z niemal 3 tysiącami opinii wyrażonymi przez mieszkańców, trafi do kosza. Cały proces zostanie anulowany, a marzenia o mieście końskowolanie będą musieli na kilka lat odłożyć.
Za odrzuceniem porządku obrad, by nie przyjmować uchwały o nadaniu praw miejskich przez Końskowolę zagłosowali: * Radosław Barzenc * Mariusz Głowacki * Iwona Kaniewska * Piotr Murat * Katarzyna Piękoś * Leszek Rodzoś * Roman Wielgo z "Zielonego Powiśla" oraz * Bolesław Matraszek * Andrzej Ciotucha (PSL).