Na wieży kościoła pw. Matki Bożej Królowej Polski w Osinach puste o tej porze gniazdo czeka na bociany. - Trzy lata siadały na dachu, ale wiatr im wszystko zrywał. W tym roku wreszcie się udało - cieszy się ksiądz Andrzej Mizura. - Od bocianów mogą niektórzy uczyć się rodzicielstwa i troski o młodych
- W mieście jest anonimowość. Tu wszyscy się znają, a ksiądz ma konkretną rolę do spełnienia. Uczestniczy w wielu wydarzeniach, może pomagać w rozwiązaniu problemów i wpływać na życie niewielkiej społeczności.
Moda na koło gospodyń
- Bardzo sprzyjałem reaktywowaniu tutejszego Koła Gospodyń Wiejskich. Dzięki Bogu odnowiło się, także z wieku emerytalnego na szkolny - śmieje się. - Kobiety mogą się spotkać, zrobić coś wspólnie, wróciła "moda” na stroje regionalne, w których przychodzą na uroczystości parafialne. Mała ojczyzna zaczęła być dla nich ważna.
Mówi, że w pierwszym miesiącu pobytu na probostwie dominowała obawa, czy wszystko ułoży się dobrze.
- Ale dziękowałem Bogu za doświadczenia dobre i złe. Wieś była dla mnie spełnieniem marzeń.
Kuracja historyczną pasją
Mówi, że dziś na wsi brak perspektyw i dzieci zarażone są wirusem obojętności.
- W szkole wystarczy im trójka, nie widzą sensu angażowania się.
Postanowił to przełamać. I nie kuracją szokową, ale trafiając do najwcześniejszych, chłopięcych pasji i zainteresowań. I sięgając do korzeni, do wydarzeń lokalnych, które tkwią jeszcze w pamięci rodziców i dziadków.
Kampania wrześniowa
Z demobilu dostali nieużywane mundury, wystarali się o pasy, menażki, hełmy, żołnierskie buty.
- Pod auspicjami Grupy Rekonstrukcji Historycznych powstała kilkunastoosobowa drużyna - nie ukrywa satysfakcji.
Tym starszym i młodziutkim chłopakom zaszczepił ciekawość przeszłości tej ziemi, chęć poznania historii, wreszcie tak widowiskową pasję jaką jest rekonstruowanie wydarzeń historycznych. Sam hobbysta, dokumentalista i "zbieracz” pamiątek z okresu wojny porwał za sobą tę garść chłopaków i mężczyzn z Osin. Zainteresował ich i sprawił, że przeszłość rodzinnych stron stała się bliska.
Wojna na niby
2 października drużyna brała udział w rekonstrukcji bitwy z Niemcami pod Dzwolą. Na ulice wyległo i przyjechało ponad 3 tysiące widzów. To był chrzest bojowy jego chłopaków. Później, gdy 11 listopada w szyku, w mundurach, równym rytmem podkutych butów wkroczyli do kościoła w Żyrzynie, niejedna łza skapnęła na policzki starszym, którzy takich żołnierzy z kampanii wrześniowej zapamiętali.
- Tak, to jest zabawa, ale też nauka historii - mówi ksiądz. - Oni przy okazji uczą się, jak dbać o siebie, jak się zachować. Mają też satysfakcję, że wybili się ponad przeciętność. Już mam nowych chętnych - nie ukrywa radości.
Sam trochę niechętnie pokazuje swoje zbiory i mówi o swoim hobby, przy którym wypoczywa. Pokazuje autentyczne mundury, proporce, sprzęty, których kiedyś używano w wojsku. Obok w przeszklonym regale stoją modele żołnierzy, czołgów, pancernych wozów, wyposażenia armii; modeli, które precyzyjnie składa.
- Jeśli coś ma siłę, to się utrzyma i da owoce - tak myśli o tych młodych, którym ukazał perspektywę, dał wzór, pociągnął ich za sobą. - Jesli choć jedno dziecko będzie miało pożytek, to już dziękuję Bogu.