Kilkadziesiąt psów trzymanych na posesji sąsiadującej z Zespołem Szkół w Markuszowie terroryzuje okolicę. Niedawno zaatakowały dziecko.
Okazuje się, że urzędnicy dobrze znają problem. Tłumaczą jednak, że psy są zadbane. Wałęsają się po okolicy, bo działka jest ogrodzona tylko częściowo.
– Teoretycznie, można szukać są podstaw do odebrania zwierząt właścicielce. Tyle, że nie stać nas na umieszczenie ich w schronisku. Stado liczy 40, 50, a może i 60 sztuk. Za umieszczenie jednego psa w schronisku gmina płaci od 1 tys. do 1,5 tys. zł – mówi Bożena Tkaczyk-Żurawska, sekretarz gminy Markuszów.
Sekretarz gminy tłumaczy, że wójt rozmawiał z właścicielką psów i prosił ją o ogrodzenie działki. Bez skutku. – Nie możemy wejść na posesję, ogrodzić ją i obciążyć kobietę kosztami, bo toczy się sprawa spadkowa i nie wiemy nawet, która część działki należy do niej – tłumaczy Tkaczyk-Żurawska.
Urzędnicy widzą inne rozwiązanie. – Kobieta musi sama zrozumieć problem, a zrozumie go wtedy, gdy będziemy sprawę cały czas zgłaszać na policję. Posypią się mandaty i rozprawy sądowe – mówi Tkaczyk-Żurawska.
Mandat za niezachowanie ostrożności przy trzymaniu zwierząt może sięgnąć 250 zł. – Ta pani była już w ten sposób kilkakrotnie ukarana. Policjanci nie mogą zmusić jej do żadnych działań, czyli do wykonania kojców dla psów. To leży w gestii sądu – mówi podkom. Marcin Koper z Komendy Powiatowej Policji w Puławach.
A w puławskim sądzie w Puławach aktualnie toczą się dwa postępowania dotyczące problemu z psami. – Jeden wniosek skierowała osoba, której dziecko zostało pogryzione. Drugi skierowaliśmy na podstawie własnych ustaleń – mówi Koper.