Uznawany za zaginionego od połowy stycznia 32-latek z Bochotnicy w gminie Kazimierz Dolny przebywa w szpitalu, w stolicy Niemiec.
Problemy mieszkańca powiatu puławskiego zaczęły się 15 stycznia, gdy planował powrót z Holandii do Polski. W Niemczech, na stali paliw w pobliżu Mittenwalde, podczas rutynowej przerwy w podróży, 32-latek zniknął. Nie wrócił do busa, więc ten odjechał bez niego. Od tamtej pory Polak nie nawiązywał kontaktu z bliskimi, a jego telefon był wyłączony. Bliscy zaginionego powiadomili policję, a ta przekazała komunikaty z jego rysopisem i zdjęciem.
Po pewnym czasie napłynęły informacje z policyjnego biura, zajmującego się współpracą międzynarodową. Okazało się, że tego samego dnia 32-latek szedł na piechotę wzdłuż jednej z dróg. Wylegitymowali go niemieccy mundurowi, którzy podwieźli go również do pobliskiego miasta. Co działo się z nim przez kolejny tydzień - nie wiemy.
Następny sygnał o zaginionym wpłynął dopiero w poniedziałek. Niemieckie służby powiadomiły, że poszukiwany przebywa w szpitalu w Berlinie po wypadku komunikacyjnym, do którego doszło na torach kolejowych.
W związku z tym, że bochotniczanin się odnalazł, puławska policja zakończyła jego poszukiwania.