Podczas ostatniej sesji rady gminy, wójt Stanisław Gołębiowski potwierdził, że w przeszłości podpisał lojalkę, która umożliwiła mu wyjazd do Stanów Zjednoczonych w 1980 roku jako TW „Sylwester”. Zapewnił jednocześnie, że nie współpracował ze służbami PRL-u.
W 2020 roku w Końskowoli zainicjowano proces zmierzający do odzyskania praw miejskich przez stolicę gminy, co miało uświetnić obchody 490-rocznicy ich nadania. Choć ankiety wypełniło wtedy kilka tysięcy mieszkańców, a ponad 80 proc. z nich wyraziło poparcie dla miejskich dążeń, prawa do dzisiaj nie zostały odzyskane.
Na przeszkodzie niespodziewanie stanęli radni „Zielonego Powiśla”, którzy postanowili przesunąć termin złożenia właściwego wniosku w tej sprawie na koniec kadencji.
– Nie chcemy być wiązani z desygnowaniem obecnych włodarzy gminy na włodarzy miejskich – wyjaśniał przed dwoma laty Radosław Barzenc, przewodniczący rady. Innymi słowy, zgody na to, by obecny wójt został burmistrzem nie wyrazili.
Jedną z przyczyn, o których dotychczas głośno nie mówiono była przeszłość Stanisława Gołębiowskiego, który w latach 80-tych był zarejestrowany jak tajny współpracownik służb PRL-u o pseudonimie „Sylwester”. Zdaniem samorządowców „ZP” podpisanie lojalki, nawet mimo braku dowodów na współpracę, może budzić wątpliwości.
– Jakby to wyglądało? Część z nas miała obawy, że wyjdzie z tego chichot historii – ocenił Radosław Barzenc, stawiając tym samym niewidzialny znak równości pomiędzy rosyjskim zaborcą, który prawa miejskie w 1870 roku zabrał, a wójtem mającym w przeszłości kontakty ze służbami ze wschodniego umocowania.
Sam wójt żadnego „chichotu” nie dostrzega. Przeciwnie. Żeby uciąć spekulacje postanowił publicznie opowiedzieć o tym, skąd wziął się tajny współpracownik o pseudonimie „Sylwester”.
– Nie jest tajemnicą, że mam swoje zapisy na kartach IPN-u, które są związane z moim wyjazdem do USA w 1980 roku. Warunkiem zgody na ten wyjazd było podpisanie lojalki (...). To, że miałem pseudonim, nie znaczy, że współpracowałem. Nie składałem raportów i nie przekazywałem informacji. Prokuratorzy z IPN-u stwierdzili, że współpracy nie nawiązałem – zapewnił Stanisław Gołębiowski. Jak dodał, żeby „mieć święty spokój” od panów ze służb, przeprowadził się z Pułtuska do Pożoga. Jak czytamy w materiałach instytutu, w 1987 roku został zdjęty z ewidencji z powodu „braku możliwości operacyjnych”.
W ocenie wójta, spowalnianie procedury o odzyskanie praw, na co zdecydowali się radni, wynika z faktu jego dawnej rejestracji jako tajnego współpracownika.
– To jest główny argument, że wójt „Sylwester” nie może być burmistrzem „Sylwestrem” – przyznał Gołębiowski, który uznał, że nadeszła pora, żeby całą sprawę wyjaśnić.
– Cieszę się, że pan to zrobił. Szkoda, że tak późno – skomentował Radosław Barzenc.
Wyjaśnienia złożone przez wójta ostatecznie niczego nie zmieniły. „Zielone Powiśle” podtrzymuje swoją obietnicę, że uchwała o złożeniu wniosku dot. nadania praw zostanie podjęta dopiero pod koniec roku. W tej sytuacji Końskowola miastem mogłaby zostać dopiero w styczniu 2025.