Rozpoczął się proces Siergieja S., Ukraińca oskarżonego o brutalne zamordowanie swoich dwóch rodaków. Wszyscy pracowali w tym samym gospodarstwie niedaleko Puław. Po zabójstwie napastnik okradł swoje ofiary – dowodzi prokuratura.
Siergiej S. zasiadł w piątek na ławie oskarżonych. Wysłuchał zarzutów dotyczących podwójnego zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem oraz kradzieży i włamań.
– Dzisiaj do niczego się nie przyznaję – oświadczył przed sądem 37-latek. Siergiej S. i jego obrońcy składali wnioski o odroczenie sprawy, ale sąd się na to nie zgodził. Oskarżony odmówił składania jakichkolwiek wyjaśnień. Odczytano więc jego wyjaśnienia ze śledztwa, kiedy przyznał się do stawianych mu zarzutów.
Proces dotyczy wydarzeń z grudnia ubiegłego roku. W kontenerze mieszkalnym, przy jednym z gospodarstw w Dobrosławowie odnaleziono wtedy ciała Petra P. i Volodymyra B. Mężczyźni przyjechali tam do pracy. Jak ustalono, zostali zamordowani tuż po spotkaniu pożegnalnym w gospodarstwie. Pracownikom kończyły się wizy i następnego dnia mieli wracać do domów.
W tym samym gospodarstwie pracował również Siergiej S. Z akt sprawy wynika, że zarobione pieniądze wydawał głównie na wódkę i narkotyki. Wiedział, że jego rodacy kończą pracę i będą wracać z pieniędzmi do domów. Postanowił ich okraść. Śledczy ustalili, że już kilka dni przed zabójstwem wszedł do dwóch pokojów, które zajmowali inni pracownicy. Wszyscy pracowali wtedy w polu.
Siergiej S. miał im wtedy ukraść ok. 4 tys. zł. Pieniądze wydał na alkohol i narkotyki – dowodzi prokuratura.
Kiedy wydał gotówkę, postanowił obrabować dwóch innych mężczyzn, którzy mieszkali w jednym kontenerze. Wiedział, że mają dolary. Z ustaleń śledczych wynika, że w noc zabójstwa Siergiej S. ukrył się i obserwował budynek socjalny, w którym trwało spotkanie pożegnalne. Zauważył, że Petro P. opuścił imprezę i poszedł do swojego baraku. Położył się na łóżku i natychmiast zasnął. Siergiej S. wszedł za nim i ukrył się w toalecie. Tam czekał na drugiego lokatora.
Niedługo później Volodymyr B. wszedł do baraku i zamknął drzwi. Wtedy napastnik wyszedł z ukrycia i uderzył mężczyznę. Natychmiast sięgnął po nóż sprężynowy i zaatakował nim Volodymyra B. Zadał mu aż 18 ciosów w klatkę piersiową i brzuch. Zaskoczony mężczyzna nie był w stanie skutecznie się obronić.
Odgłosy walki obudziły drugiego z pracowników. Petro P. zdążył tylko usiąść na łóżku. Jak ustalono, Siergiej S. od razu go zaatakował. Poderżnął mu gardło i zadał kilka ciosów w klatkę piersiową. Uderzał bardzo mocno, powodując rany głębokie na kilkanaście centymetrów.
Po zabójstwie Siergiej S. zabrał 200 USD i trochę gotówki w złotówkach, należące do jednego z zamordowanych. Założył kurtkę ofiary i poszedł w kierunku Puław. Na pobliskiej stacji benzynowej kupił wódkę. Spotkał się też z dilerem, który sprzedał mu narkotyki.
Pracownicy w gospodarstwie szybko odkryli zwłoki swoich znajomych. Niedługo później Siergiej S. został zatrzymany. Trafił do aresztu, gdzie czeka na wyrok. Jego sprawę rozstrzyga Sąd Okręgowy w Lublinie. Mężczyźnie grozi dożywocie.