W bloku przy Sikorskiego 5 grasuje ptasznik - takie zgłoszenie dostała Straż Miejska. Mimo poszukiwań w szybie windowym, pająka nie udało się odnaleźć.
Straż zaalarmował mechanik zajmujący się naprawą wind. - Dostałem sygnał od kobiety, która wchodząc do windy zauważyła dużego pająka. Twierdziła, że może to być ptasznik - relacjonuje Krzysztof Kozak.
Z kobietą, która widziała pająka, nie się udało nam skontaktować. Z relacji sąsiadów wynika, że zobaczyła ona pająka, kiedy jadąc windą z psem jego odnóża nagle wyłoniły się ze szpary między kabiną a szybem windowym. Kobieta trąciła pająka nogą, tak że spadł z powrotem do szybu.
Mieszkańcy wieżowca słyszeli o niedzielnej akcji strażaków. - Coś sąsiadka mówiła - opowiada kobieta spotkana pod klatką. - Trochę się boję teraz jeździć windą, ale mieszkam aż na siódmym piętrze, więc przecież nie będę chodzić piechotą.
- Ja się takich rzeczy nie boję - mówi pani Iza, mieszkająca na 9 piętrze. - A czy to był naprawdę ptasznik, to nie wiem. Z opisów sąsiadki wynika, że tak - dodaje kobieta.
Hodowcy ptaszników uważają jednak, że to mało prawdopodobne, aby te pająki mogły przy obecnych temperaturach przeżyć w szybie windowym. - Te zwierzęta żyją w temperaturze ok. 20 st. C. Dlatego to raczej niemożliwe, żeby to zwierzę było ptasznikiem - uważa Piotr Kuszyk, właściciel kilku takich pająków z Puław.
Okazuje się także, że nawet gdyby to był akurat ptasznik, to raczej nie ma się czego obawiać. - Po pierwsze, taki pająk sam nie zaatakuje. Dopiero wtedy, kiedy czuje się zagrożony. Poza tym, jad najpopularniejszych w Polsce ptaszników kędzierzawych jest groźny w takim samym stopniu, jak jad pszczoły - uspokaja Piotr Kuszyk.
To nie pierwsze zgłoszenie do egzotycznego zwierzęcia, jakie obsługiwali puławscy strażacy. - Kilka lat temu znaleźliśmy węża w piwnicy bloku przy ul. Norwida 3. Został złapany i wypuszczony - mówi Grzegorz Podhajny, rzecznik Straży Pożarnej.