Zbigniew A. były już radny powiatu puławskiego, jesienią zeszłego roku został prawomocnie skazany za usiłowanie kradzieży prądu. Na wygaszenie mandatu czekał do lutego. W tym czasie był zapraszany na sesje, brał w nich udział i pobierał diety. Pieniędzy zwrócić nie chce, dlatego sprawa znajdzie swój finał przed sądem
Zgodnie z prawem, radny skazany prawomocnym wyrokiem za przestępstwo umyślne, traci mandat. Nie dzieje się to jednak automatycznie. O wygaszeniu mandatu, na podstawie odpisu wyroku wydanego przez sąd, oficjalnie poinformować musi komisarz wyborczy. Jego obwieszczenie to dokument, na podstawie którego przewodniczący rady skreśla skazanego samorządowca z listy, co kończy m.in. wypłacanie mu diet. Cała procedura trwa zwykle ok. miesiąca, ale w przypadku Zbigniewa A. przeciągnęła się do ponad czterech.
Od 21 października zeszłego roku do 25 lutego tego roku skazany radny brał udział w pracach komisji oraz sesjach rady powiatu. Robił to wiedząc o swoim wyroku i jego konsekwencjach. Wiedziały o tym także władze powiatu puławskiego, a także przewodniczący rady – Janusz Wawerski. Mimo to, zarówno powiat, jak i radny, zachowywali się tak, jakby nic się nie stało.
Zbigniew A. otrzymywał zaproszenia na sesje, z których skwapliwie korzystał, a następnie pobierał wypłacane mu diety. Było to ponad 9,3 tys. zł. Z kolei urzędnicy płacili i czekali na obwieszczenie komisarza.
Chcą zwrotu pieniędzy
Sam komisarz, Piotr Łaguna, o skazaniu radnego oficjalnie dowiedział się w grudniu. Po informacjach, które ukazały się w mediach, o prawomocności październikowego wyroku pisemnie powiadomiła go ówczesna prezes Sądu Rejonowego w Puławach, Joanna Chimosz. Niczego to jednak nie zmieniło. Pracownicy delegatury wyjaśnili, że informacja, nawet z pieczęcią prezesa, do obwieszczania nie wystarczą. Potrzebny był odpis wyroku. Ten z kolei krążył wraz z aktami pomiędzy puławskim i lubelskim sądem. Właściwy dokument do komisarza dotarł dopiero w lutym. Wtedy ukazało się stosowne obwieszczenie.
Utrata mandatu przez A. to jednak nie koniec problemów. Przedmiotem sporu są teraz pieniądze wypłacone byłemu już samorządowcowi. Od marca starostwo stara się o zwrot pobranych po wyroku diet. Były radny zwracać ich nie chce. Władze powiatu odpuścić również nie zamierzają.
– Pójdziemy do sądu, gdzie przedstawimy swoje argumenty. Stoimy na stanowisku, że diety wypłacone po wyroku skazującym podlegają zwrotowi – mówi Maciej Saran, rzecznik powiatu puławskiego.
Dlaczego diety w ogóle były wypłacane? – Nie mogliśmy zachować się inaczej. Czekaliśmy na obwieszczenie komisarza o wygaszeniu mandatu. Nie mogliśmy tego zrobić na podstawie artykułów prasowych – tłumaczy rzecznik.