Niewiele brakowało, a mieszkaniec gminy Puławy otrzymałby wysokie odszkodowanie za kradzież samochodu, którego nigdy nie miał. W jego misternym planie zawczasu połapali się jednak puławscy policjanci.
Kradzieże aut zdarzają się coraz rzadziej, więc każdy taki przypadek jest teraz szczegółowo sprawdzany. Prawdopodobnie nie zdawał sobie z tego sprawy 29-latek z gminy Puławy, który postanowił wyłudzić odszkodowanie od firmy ubezpieczeniowej.
Puławską policję o kradzieży volkswagena passata wartego prawie 40 tys. zł powiadomił w ostatnią sobotę. Z jego relacji wynikało, że auto zaparkował pod domem kuzynki, a gdy wyszedł, samochodu już nie było.
Podczas ustalania okoliczności tego, co się stało, puławscy policjanci przesłuchali szereg potencjalnych świadków oraz osób, które mogą mieć związek z tym zdarzeniem. Im więcej informacji pozyskiwali, tym wyraźniej dostrzegali, że historia przedstawiona im przez rzekomego poszkodowanego miała niewielki związek z prawdą.
Już następnego dnia kryminalni zdążyli poukładać wszystkie części układanki.
– Jak się okazało, kradzież volkswagena nie miała miejsca, a mężczyzna, który ją zgłosił, zrobił to w celu wyłudzenia odszkodowania od firmy ubezpieczeniowej. Policjanci ustalili, że mieszkaniec gminy Puławy zakupił przedmiotowego volkswagena pod koniec ubiegłego roku. Pojazd był znacznie uszkodzony. Następnie mężczyzna wypożyczył od kuzyna identyczny samochód i sfotografował go. Podczas rejestracji pojazdu wykorzystał numery i dokumenty uszkodzonego auta oraz zdjęcia podobnego samochodu, chcąc popełnić przestępstwo doskonałe. Planując jego kradzież, wykupił także wysokie ubezpieczenie pojazdu. Aby zrealizować swój podstęp, po usunięciu znaków identyfikacyjnych pojazdu, sprzedał go na części, a następnie "odegrał przedstawienie" z kradzieżą samochodu sprzed domu kuzynki - relacjonuje podkom. Ewa Rejn-Kozak.
Odkrycie prawdziwych motywów mieszkańca gminy Puławy było możliwe dzięki licznym nieścisłościom w zeznaniach, które wzbudziły czujność mundurowych. Ostatecznie zgłaszający kradzież przyznał się do popełnionego czynu. Policjantom wyjaśnił, że brakowało mu pieniędzy na dokończenie urządzania domu i posesji.
Za zgłoszenie fikcyjnej kradzieży, czyli zawiadomienie o niepopełnionym przestępstwie i składanie fałszywych zeznań, 29-latkowi grozi nawet do 8 lat więzienia.