

Dwa drzewa owocowe i dwa krzewy zniknęły z otoczenia I LO im. ks. A. J. Czartoryskiego w Puławach. Wycinka nie byłaby niczym wyjątkowym, gdyby nie fakt, że szkoła wraz roślinnością znajduje się w strefie ochrony konserwatorskiej, a zgody na usunięcie zieleni nie wydano.

Dwie śliwki mirabelki i dwa krzewy nie były pomnikami przyrody o szczególnym znaczeniu dla puławskiego krajobrazu, ale rosły w strefie ochrony konserwatorskiej. Oznacza to, że zgodę na ich usunięcie powinien wyrazić konserwator zabytków. Tymczasem takiego zezwolenia LWKZ nie wydawał.
– Dyrektor szkoły powinien zwrócić się do nas z wnioskiem o zezwolenie na wycinkę tych drzew, dołączyć do niego dokumentację zdjęciową oraz uzasadnienie. Wtedy mogliśmy przyjrzeć się temu i wydać właściwą opinię. Takiego wniosku nie otrzymaliśmy, więc poprosiliśmy pana dyrektora o wyjaśnienia – mówi Dariusz Kopciowski, lubelski konserwator zabytków.
Dlaczego tego obowiązku nie spełniono zapytaliśmy dyrektora I LO, ten jednak utrzymuje, że żadnej nielegalnej wycinki nie przeprowadzano. – Nic nie wiem o tej sprawie. Nie przypominam sobie nawet, żeby przy naszej szkole rosły drzewka owocowe – mówi Marek Chrzanowski. – Znam przepisy, wiem, że nasza szkoła leży w strefie konserwatorskiej. Wiosną tego roku wystąpiłem do konserwatora o zgodę na wycięcie złamanego świerka. Nie wycinałbym niczego bez zgody tego organu – zapewnia dyrektor „Czartorycha”.
Tymczasem według naszego rozmówcy, jednego z pracowników szkoły, wycinka rzeczywiście miała miejsce. – Byłem jej naocznym świadkiem. Drzewka i krzewy zniknęły jesienią ubiegłego roku. Milczałem, bo chciałem być lojalny wobec szkoły, ale uznałem, że o pewnych rzeczach należy mówić głośno. To ja zawiadomiłem o tym konserwatora zabytków, bo uważam, że od dyrektora powinniśmy wymagać respektowania przepisów – tłumaczy pracownik I LO.
Jeśli zatem drzewa faktycznie wycięto, a dyrektor mówi prawdę o tym, że o sprawie nie wiedział, pozostaje pytanie, kto i dlaczego chwycił za piłę łańcuchową. Zgodnie z ustawą o ochronie zabytków, za wycięcie drzewa bez pozwolenia wojewódzkiego konserwatora grozi kara od 500 zł do nawet 500 tys. zł.
