Od połowy lutego trwa chlorowanie wody w sieci wodociągowej. MPWiK nie przerywa tego procesu, ale spółka zdecydowała o zmniejszeniu ilości chloru o 30 proc. To powinno poprawić walory smakowe puławskiej kranówki. Proces został przedłużony z uwagi na zagrożenie epidemiczne.
Po tym, jak miejska spółka odpowiedzialna za dostarczanie wody wykryła bakterie z grupy coli w jednym z ujęć przy ul. Powstańców Listopadowych, wyłączyła jedną ze studni i rozpoczęła długotrwały proces dezynfekcji sieci. Wodę zaczęto dla bezpieczeństwa uzdatniać za pomocą podchlorynu sodu. Chlorowanie pogorszyło jej walory smakowe i zapachowe. W dodatku sam proces w wielu częściach miasta prowadził do odrywania i wypłukiwania zgromadzonego w rurach kamienia, a to skutkowało żółto-brązowym zabarwieniem kranówki.
Pod koniec lutego chlorowaną wodę zbadał sanepid, a na początku marca wydano decyzję o jej przydatności do spożycia. MPWiK jak dotąd nie zdecydował o przerwaniu procesu dodawania do wody domieszki chloru. Znacznie ograniczono jednak jego ilość. Według komunikatu wydanego przez spółkę, dawkę tę zmniejszono o 30 proc. To powinno przełożyć się na poprawę smaku i zapachu wody.
Jak informuje inżynier Wiesław Duklewski z MPWiK, chlorowanie zostało przedłużone także z uwagi na zagrożenie epidemiczne. Równolegle spółka pracuje nad uruchomieniem wyłączonej w lutym studni.