Dwie kobiety posądzają puławskiego radnego Artura Kwapińskiego o prowadzenie samochodu po utracie prawa jazdy i złożyły na niego doniesienie na policji. Ich słowom zaprzecza nie tylko samorządowiec, ale także właściciel wskazanego auta.
O tym, że puławski radny w ostatni poniedziałek miał prowadzić samochód, mimo tego, że w ubiegłym roku stracił prawo jazdy, w mediach społecznościowych poinformowała pani Klaudia. Razem ze swoją mamą, kolejnym świadkiem tego zdarzenia oraz jednym z dziennikarzy, jeszcze tego samego dnia udały się na policję, by złożyć na ten temat oficjalne zawiadomienie.
– Widziałam jak wsiada do auta i odjeżdża. Było z nim dwoje dzieci, które posadził z tyłu. Patrzyliśmy sobie w oczy i jestem pewna, że to był on. To był srebrny, nieduży samochód. Żałuję, że nie spisałam jego numerów – mówi mama Klaudii, która prosiła o anonimowość.
Radny wszystkiemu zaprzecza i zapowiada wyciągnięcie konsekwencji wobec publicznego oczerniania go. – Idę do prawnika, bo mam dowody i świadków na to, że te panie kłamią. Z nagrań miejskiego monitoringu wynika, że w samochodzie, który miałbym prowadzić, z przodu siedzą dwie osoby. To jestem ja i kierowca auta – tłumaczy Artur Kwapiński, dodając, że nagranie zostało zabezpieczone przez straż miejską.
Kierowcą miał być Sławomir Koziej, ojciec niepełnosprawnego dziecka, któremu puławski radny pomaga w organizacji zbiórki na zakup protezy ręki dla syna.
– Było chyba pół do ósmej wieczorem, gdy na parkingu koło cmentarza przy ul. Piaskowej czekałem w samochodzie na żonę i syna. Poszli na chwilę do Artura. On często nam pomaga w organizacji pomocy dla Kubusia. Gdy wrócili, odjechaliśmy. Artur wsiadł z przodu, ale na siedzenie pasażera – zapewnia pan Koziej, dodając, że srebrnym autem był chevrolet rezzo. – To mój samochód, nikomu go nie użyczam – zaznacza.
– To jest niemożliwe, bo tam w pobliżu jest latarnia i ja bardzo dobrze to wszystko widziałam. Artur wsiadł i odjechał, a z tyłu było dwoje dzieci. Nikogo więcej nie widziałam – ripostuje mama Klaudii, zdaniem której samorządowiec mija się z prawdą.
Tymczasem sam Kwapiński ma zamiar złożyć doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa z powodu składania fałszywych oświadczeń na swój temat w komendzie policji. Zastanawia się także na pociągnięciem do odpowiedzialności osób, które „hejtowały” go w mediach społecznościowych. Chodzi m.in. o sondę na Facebooku, w której pojawiły się sugestie, że za jazdę pod wpływem alkoholu należy mu się „gilotyna na placu Chopina”. – To jest mowa nienawiści i ja tego tak nie zostawię – zapowiada samorządowiec.