Puławy od czterech lat uczestniczą w rządowym programie na rzecz społeczności romskiej. Jednym z jego elementów jest zatrudnienie asystenta, który pomaga uczącym się w Polsce młodym Romom. Co z tego, skoro nikt nie kwapi się, żeby zostać takim asystentem.
•Czym ma się zajmować asystent romski?
– Jego zadaniem byłaby przede wszystkim pomoc romskim uczniom w szkole. Taka osoba sprawdzałaby na bieżąco postępy młodzieży w nauce. Miała być także łącznikiem między szkołą i urzędem a społecznością romską. Asystent miał się zajmować też krzewieniem kultury i języka romskiego.
•To taka ciężka praca, że nie można znaleźć nikogo chętnego?
– Przede wszystkim asystent musi być pochodzenia romskiego. Sama praca też nie jest łatwa. Asystent musiałby np. dbać o to, żeby uczniowie chodzili regularnie na lekcje. A z tym są problemy. Wystarczy powiedzieć, że w tej chwili w szkołach podstawowych uczy się prawie pół setki Romów. Tymczasem w gimnazjach nie mamy już ani jednego ucznia romskiego. Gimnazjum jest wprawdzie obowiązkowe, ale nikogo do nauki przecież nie zmusimy.
•Ale ktoś musiał się interesować tą posadą?
– Mieliśmy dwie kandydatki, ale obie kobiety zrezygnowały, kiedy dowiedziały się, że jeżeli podejmą pracę, utracą zasiłki otrzymywane z MOPS.
•To znaczy, że Puławy nie będą miały swojego asystenta romskiego?
– W tej chwili pieniądze przeznaczone na ten cel musieliśmy zwrócić. Ale jeżeli ktoś się do nas zgłosi, będziemy próbować w przyszłym roku. Niestety, w tej chwili nie mamy pewności, że pieniądze znowu dostaniemy.