Postanowienie wojewódzkiego konserwatora zabytków o niewszczynaniu postępowania w sprawie wpisu do rejestru zabytków siedziby Puławskiego Ośrodka Kultury zostało w całości uchylone przez ministra kultury. Czy może to wstrzymać przebudowę?
Przebudowa siedziby POK jest coraz bardziej zaawansowana. Wykonawcy prac zakończyli już rozbiórkę fragmentu dawnej sali baletowej. Czy inwestycja warta ok. 35 mln złotych zostanie wstrzymana? Po ostatniej decyzji resortu kultury takie ryzyko istnieje. A to dlatego, że lubelski wojewódzki konserwator zabytków będzie musiał jeszcze raz rozpatrzyć wniosek stowarzyszenia „Puławianie” o wpisanie Domu Chemika do rejestru zabytków.
Przebudowa Domu Chemika to flagowa miejska inwestycja. Jej zakończenie jest obwarowane terminami, a wykonawca przejął już plac budowy, zgromadził sprzęt, ludzi, podpisał umowy z podwykonawcami i zaczął działać. Konieczność przerwania robót byłaby więc katastrofą.
Jak doszło do komplikacji? Zaczęło się od tego, że koncepcja przebudowy siedziby POK nie została zaakceptowana przez grupę miłośników architektury modernistycznej ze stowarzyszenia „Puławianie”. Jej członkowie wysłali skargę do Brukseli na przyznanie miastu dofinansowania. Zaskarżyli również ubiegłoroczną decyzję konserwatora zabytków, który odrzucił ich wniosek i nie wszczął postępowania o wpis Domu Chemika do rejestru. W związku z tym miasto zdążyło rozstrzygnąć przetarg, wyłonić wykonawcę i rozpocząć prace.
Z decyzji resortu kultury zadowolony jest Szymon Karczewski, prezes „Puławian”. – To jest nasz sukces. Minister podjął oczywistą decyzję, wykazując szereg błędów popełnionych przez konserwatora. Liczę na to, że tym razem postępowanie zostanie wszczęte, a my otrzymamy status strony i będziemy mogli kierować zapytania i wnioski dowodowe. Oczywiście w tej sytuacji wszelkie prace przy przebudowie Domu Chemika musiałyby wstrzymane – zaznacza.
– Przyznam, że nie znam jeszcze decyzji ministerstwa i nie wiem, jakie decyzje zostaną podjęte – mówi Marta Gmyz, zastępca wojewódzkiego konserwatora zabytków. – Przypomnę tylko, że ewentualne wszczęcie postępowanie nie oznacza, że dany budynek do rejestru trafi, ale faktycznie, zgodnie z ustawą, w trakcie tej procedury prace nie mogłyby być prowadzone.
Władze miasta na razie zachowują spokój. – Dla nas wiążące są umowy z Urzędem Marszałkowskim, który przyznał dofinansowanie oraz z wykonawcą, który wygrał przetarg. Wymiana korespondencji pomiędzy stowarzyszeniem a konserwatorem zabytków, czy ministrem kultury nie spowodowała skutków prawnych wobec inwestycji prowadzonej przez miasto – tłumaczy Paweł Wójcik z Wydziału Komunikacji Społecznej w Urzędzie Miasta.