Lubelski konserwator zabytków posiada już wszystkie zabytkowe przedmioty znalezione w filarze puławskiego kościoła. Także te, które zostały skradzione, a następnie odzyskane przez policję. Pamiątki po córce księżnej Izabeli do Puław wrócą już w kwietniu.
Przedmioty osobiste należącej do zmarłej w 1780 roku Teresy Czartoryskiej, córki księżnej Izabeli, już niedługo powinny wrócić do Puław. Przypominamy, że odkryto je przypadkiem, zamurowane w jednym z filarów puławskiego kościoła pw. św. Józefa na os. Włostowice.
Obecnie wszystkie pamiątki po tragicznie zmarłej 15-latce znajdują się już w pancernej szafie lubelskiego konserwatora zabytków. Trafiły do niego również skradzione przez członków ekipy remontowo-budowlanej: medalion i złoty pierścień zdeponowane początkowo na komendzie puławskiej policji.
Wśród pozostałych wot jest także pukiel włosów, portmonetka, poszewka poduszki z wyhaftowanymi inicjałami „TC”, szklanka, grzebień, siatka na włosy, muszelka, drewniana skrzynka i inne.
Decyzja o tym, gdzie ostatecznie trafią jeszcze nie zapadła. W grę wchodzą dwie lokalizacje: kościół św. Józefa, gdzie je znaleziono lub Muzeum Czartoryskich w Puławach.
Lubelski konserwator, Dariusz Kopciowski, telefonicznie rozmawiał już zarówno z ks. proboszczem Waldemarem Stawinogą, jak i dyrektor miejskiej placówki, Honoratą Mielniczenko. Kolejna rozmowa, tym razem na żywo, ma odbyć się tuż po świętach. Wtedy też LWKZ przywiezie do Puław pamiątki po Teresie Czartoryskiej. O tym, gdzie ostatecznie trafią będą decydować zarówno warunki techniczne, gwarancja bezpieczeństwa, jak i gotowość do poniesienia nakładów finansowych na niezbędne prace konserwatorskie (głównie przedmiotów wykonanych z materiału).
– Musimy usiąść do stołu i spokojnie porozmawiać, żeby podjąć najlepszą decyzję – mówi Dariusz Kopciowski. Spotkanie prawdopodobnie odbędzie się w pierwszej połowie kwietnia.
Znacznie wcześniej, bo jeszcze w marcu, kościół św. Józefa odwiedzić mają specjaliści z Politechniki Lubelskiej wyposażeni w kamerę termowizyjną. Przygotowywana jest już umowa, na podstawie której konserwator zamówi badanie murów świątyni pod kątem kolejnych, tajemniczych schowków. Urzędnicy chcą mieć pewność, że kościół nie kryje w sobie innych, zamurowanych przedmiotów sprzed lat.
Tymczasem pracownicy ekipy, którzy pracowali przy remoncie kościoła i którzy mieli ukraść zabytkowe przedmioty, czekają aż sprawą zajmie się Sąd Rejonowy w Puławach. Policyjne postępowanie zakończyło się wnioskiem do prokuratury o sformułowanie aktu oskarżenia. Ten ma być gotowy jeszcze w tym miesiącu. W przypadku kradzieży dóbr o tzw. szczególnym znaczeniu dla kultury, kodeks przewiduje kary od roku do nawet 10 lat więzienia.