Nałęczowska straż miejska w przyszłym roku zostanie rozwiązana. Formację tworzą obecnie trzy osoby. Samorząd liczy na oszczędności, bo utrzymanie straży kosztuje nałęczowskich podatników ok. 300 tys. zł rocznie.
O tym, czy Nałęczów powinien utrzymywać miejską straż dyskusje wśród radnych toczyły się jeszcze w poprzedniej kadencji. Gminna formacja finansowo broniła się w czasach, kiedy obsługiwała znajdujący się przy ruchliwej drodze fotoradar.
– W tamtym okresie dochody z fotoradaru pokrywały niemal cały koszt funkcjonowania straży. Dzisiaj takiej możliwości już nie ma, a my dopłacamy do utrzymania straży ok. 300 tys. zł rocznie – przyznaje Wiesław Pardyka, burmistrz Nałęczowa.
Pieniądze to jednak nie jedyny powód decyzji o likwidacji. Istotna była także niezadowalająca samorządowców skuteczność jej działania.
– Nasza straż była nieefektywna – ocenia Pardyka, przyznając, że jeden ze strażników od pół roku przebywa na zwolnieniu, a drugi z racji innych obowiązków, w pracy pojawia się nieregularnie. Straż nie posiadała ponadto własnego auta, a interwencje podejmowała tylko do godz. 15.
Po analizach nałęczowscy radni doszli do wniosku, że dalsze funkcjonowanie formacji nie ma sensu. Innego zdania był komendant wojewódzki policji, który uznał, że zasadne byłoby kontynuowanie jej działalności, ale to radnych nie przekonało.
Podczas ostatniej sesji podjęli uchwałę o rozwiązaniu straży. Jak napisano w jej uzasadnieniu decyzja ta była podyktowana „niską efektywnością” straży oraz „trudną sytuacją finansową gminy”. Procedura wygaszania formacji potrwa do 30 czerwca przyszłego roku. Do tego czasu nałęczowskim strażnikom zakończą się umowy o pracę.
Obowiązki straży od lipca przejmie nowa, jednoosobowa komórka Urzędu Miasta. Jej zadaniem będzie m.in. obsługa monitoringu, czy kontrole w zakresie ochrony środowiska. Według aktualnych założeń, stanowisko to ma zostać powierzone jednemu ze strażników wygaszanej formacji.