Zakończył się proces odwoławczy Andrzeja Ś., skazanego za zabójstwo swojego syna. Dziś sąd ogłosi wyrok.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Sprawa dotyczy wydarzeń marca 2013 r. W domu Andrzeja Ś. w Kurowie doszło wówczas do awantury. 56-latek kłócił się ze swoim synem Arturem, kibicem piłkarskim. Jak wynika z akt sprawy, poszło o udział syna w tzw. ustawkach. Obaj mężczyźni pili alkohol. Szybko przeszli od kłótni do rękoczynów. W pokoju na piętrze doszło do bójki. Później panowie stoczyli się po schodach. W kuchni Andrzej Ś. miał wyrwać szufladę ze sztućcami. Jak ustalili śledczy, chwycił nóż i kazał synowi „wyp….ać z domu”. Doszło do przepychanki, podczas której Andrzej Ś. zadał synowi śmiertelny cios. Ostrze przebiło tętnicę szyjną.
W pierwszym procesie Sąd Okręgowy w Lublinie uznał, że Andrzej Ś. jest winny tylko spowodowania śmiertelnego w skutkach uszczerbku na zdrowiu. Zdaniem sądu, umyślnie zadał cios, ale nie chciał zabić syna. Mężczyzna został skazany na 6 lat więzienia. Sąd nakazał mu również zapłacić 50 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz synowej Magdaleny Ś. Od wyroku odwołał się zarówno prokurator, jak i obrońca oskarżonego. W efekcie sprawa wróciła na wokandę.
W drugim procesie, zakończonym jesienią, sąd uznał, że Andrzej Ś. jest winny zabójstwa. Mężczyzna został skazany na 12 lat pozbawienia wolności. Sąd uznał, że nie działał on w obronie własnej. Nakazał również Ś. zapłatę 80 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz synowej i dwójki osieroconych wnucząt.
Obrońca Andrzeja Ś. złożył kolejną apelację. Domaga się ponownego procesu. Z apelacji można wnioskować, że to 56-latek padł ofiarą napaści ze strony Artura.
– Nie można ocenić, by Andrzej Ś. był agresywny wobec syna – przekonywał wczoraj w sądzie mecenas Andrzej Wróblewski. – To Artur wpadł w szał i chciał atakować ojca.
Obrońca 56-latka wskazywał również na znaczną przewagę fizyczną po stronie zmarłego.
– To wysportowany żołnierz, ćwiczący na siłowni, uczestnik ustawek wspierający ONR – wyliczał mec. Wróblewski. – Z drugiej strony mieliśmy starszego, mniej sprawnego mężczyznę, który już był poturbowany. Czuł zagrożenie życia i pewnie dlatego chwycił nóż.
Zdaniem prokuratury, Andrzej Ś. działał z konkretnym zamiarem. Chciał zaatakować syna, który niekoniecznie miał przewagę fizyczną. Jak wykazały późniejsze badania, 56-latek miał blisko promil alkoholu w organizmie. Jego zmarły syn ponad 3 promile.
Ostatni wyrok w sprawie zaskarżył również pełnomocnik synowej Andrzeja Ś. oraz dwójki jego wnuków. Domaga się dla kobiety i dzieci po 100 tys. zł zadośćuczynienia. Rodzina zmarłego liczy, że nie będzie zmuszona pozywać 56-latka na drodze cywilnej. 56-latek zdążył bowiem przepisać swój majątek na żonę i może być niewypłacalny.