Na adres pana Pawła z Puław od miesiąca przywożone są niezamawiane przez niego pizze, kebaby, obiady. – Ktoś się na mnie uwziął – mówi. Ale na takich „żartach” pieniądze i czas tracą także miejscowe lokale gastronomiczne
Pan Paweł jest niepełnosprawnym youtuberem. Jego filmy śledzi ponad tysiąc subskrybentów. Czasami robi transmisje na żywo z okna swojego mieszkania przy ul. Olszewskiego lub przejażdżek po mieście. To, co robi, wywołuje różne reakcje, nie zawsze pozytywne, a hejterzy stają się coraz bardziej dokuczliwi. Zaczęło się od jajek rzucanych w okna. Następnie doszło do tego rozpowszechnianie plotek, a teraz uporczywe zamawianie na jego adres dań z miejscowych restauracji.
Ja tego nie zamawiałem
– Nie wiem już, co mam robić. Bywa że kierowcy z lokali dzwonią do mnie nawet 5-6 razy na dobę. O różnych porach. Dobijają się do drzwi. Czasami wychodzę i tłumaczę, że niczego nie zamawiałem. Ja już przestałem odbierać telefony z numerów, których nie znam. Myślę, że ktoś się na mnie uwziął i chce, żebym przestał prowadzić kanał w internecie – opowiada nam pan Paweł. – Dzisiaj też miałem kilka telefonów. Tym razem ktoś zamówił kebaby. Jeśli to się nie skończy, chyba zgłoszę to na policję – przyznaje nasz rozmówca.
Z powodu stałego nękania kolejnymi, nieprawdziwymi zamówieniami na jego adres, puławianin sam zaczął obdzwaniać miejscowe restauracje z prośbą o zablokowanie dowozu dań. Część lokali zdążyła już wpisać go na tzw. czarną listę. Ich pracownicy przyznają, że problem znają.
– U nas przy ladzie wisi już karteczka z tym adresem. Po to, żeby wszyscy pracownicy wiedzieli, by zamówień z Olszewskiego nie wykonywać – mówi Justyna Betiuk, kierownik w pizzerii Da Grasso w Puławach. – Pierwsze danie wróciło do nas w czerwcu tego roku. Potem jakiś czas był spokój, ale w lipcu i sierpniu pojawiły się kolejne. To są zamówienia składane albo przez naszą stronę internetową albo przez pyszne.pl – tłumaczy.
– Raz zdarzyło się tak, że zamówienie było bardzo nietypowe. Dwie duże pizze chyba ze wszystkimi, możliwymi dodatkami. Gdy nasi pracownicy zadzwonili pod podany numer, żeby się upewnić, czy to nie pomyłka, nikt nie odebrał. Dzięki temu niczego wtedy nie wysłaliśmy, ale zdarzyło się co najmniej kilka przypadków, gdzie dania do nas wracały – dodaje pani kierownik. – Mam nadzieję, że sprawca tych fałszywych zamówień zostanie schwytany, bo naraża nas oraz inne lokale w mieście na straty.
Dostajemy rykoszetem
O problemie pana Pawła wiedzą już także w Central Parku Bistro. – Szkoda chłopaka. Ktoś chyba robi sobie z niego żarty, a my dostajemy rykoszetem. Kilka tygodni temu mieliśmy kilka zamówień na jego adres. Wszystkie wróciły z powrotem, więc wpisaliśmy go na wewnętrzną czarną listę – przyznaje Mateusz Okomski, menedżer bistro. Ten sam adres zablokował także The Local oraz kilka innych podmiotów.
– Restauratorzy tracą czas, marnują żywność. Każdy kolejny przypadek to także strata pieniędzy. To nie może dłużej trwać – mówi Karolina Stępień, puławianka, która o problemie napisała w mediach społecznościowych.
Czy problem fałszywych zamówień ustanie? Pomóc mogłaby w tym policja. Problem w tym, że na komendę jak dotąd nie wybrał się ani pan Paweł, ani poszkodowani restauratorzy.
– Bez oficjalnego zgłoszenia nie możemy rozpocząć żadnych czynności w tej sprawie – tłumaczy st. sierż. Małgorzata Okoń z KPP w Puławach.
Za nękanie i naruszanie prywatności innych osób kodeks karny przewiduje do 3 lat więzienia. Karalne jest także podszywanie się pod inną osobę oraz składanie fałszywych zamówień przez internet.
Tymczasem pan Paweł, mimo problemów, z jakimi musi się mierzyć, ze swojej pasji na YouTube rezygnować nie zamierza. – Na pewno się nie poddam się – zapewnia.