Na stadionie miejskim przy ul. Hauke-Bosaka w Puławach doszło do tragicznego w skutkach wypadku. Zginął pracownik firmy zajmującej się konserwacją systemu monitoringu Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji.
Pracownicy zewnętrznej, wynajętej przez MOSiR firmy spod Radomia w ostatni piątek pracowali przy stadionowym monitoringu. Ich zadaniem była konserwacja kamer zamontowanych na słupach. Gdy skończyli prace przy dwóch z nich, zabrali się za trzecią, znajdującą się tuż przy stadionowym ogrodzeniu, w pobliżu kas biletowych. Było już po 10-tej, gdy przystawili do słupa aluminiową drabinę, jeden z mężczyzn wszedł na nią i zaczął pracować. W pewnym momencie poraził go prąd. 35-latek stracił przytomność i spadł z wysokości kilku metrów na ziemię.
Na miejsce natychmiast wezwano karetkę pogotowia. Ratownicy próbowali reanimować poszkodowanego, ale bez skutku. Mężczyzna zmarł. Osierocił dwójkę dzieci.
– Badamy okoliczności tego zdarzenia w kierunku wypadku przy pracy lub nieumyślnego doprowadzenia do śmierci. Sprawdzamy, czy nie zostały naruszone przepisy bezpieczeństwa pracy – informuje Grzegorz Kwit, szef puławskiej prokuratury.
Zaskoczeni tym, co się stało są pracownicy puławskiego ośrodka sportu. Krzysztof Kuflewski, który zastępuje przebywającego na zwolnieniu dyrektora przekonuje, że firma obiekt przy ul. Hauke-Bosaka doskonale znała.
– To naprawdę solidne przedsiębiorstwo, a jego pracownicy na naszym stadionie byli stałymi gośćmi. Dobrze znali całą instalację, a w przyszłości sami montowali nam kamery – opowiada. – Tym bardziej jesteśmy wstrząśnięci i zaskoczeni tą tragedią – podkreśla.
Ciało tragicznie zmarłego zostało już przebadane. Wstępne wyniki sekcji potwierdzają, że przyczyną zgonu było porażenie prądem elektrycznym.