Jeśli wygra gmina - lokatorzy będą mogli kupić swoje mieszkania. Jeśli wygra starsza pani - gmina będzie jej musiała oddać czynsz, jaki przez pół wieku trafiał
do miejskiej kasy.
Przed wojną Kazimierz był jak większość takich miasteczek miasteczkiem żydowskim. Właścicielami także i tej kamienicy były osoby pochodzenia żydowskiego. W czasie wojny losy ośmiorga współwłaścicieli i ich rodzin potoczyły się tragicznie - ślad po nich zaginął. Jednak dwoje współwłaścicieli domu zdążyło jeszcze w czasie wojny sprzedać swoje udziały Oldze Saneckiej. Dziś pani Sanecka ma blisko dziewięćdziesiąt lat, mieszka właśnie w kamienicy Gdańskiej i może pokazać stosowne dokumenty, potwierdzające transakcję sprzed lat.
Wojna, tak jak właścicieli, nie oszczędziła nieruchomości. Budynek został zniszczony.
- Odbudowałam tę kamienicę sama, gruz furmankami wywoziłam. Mam dwa segregatory rachunków za remonty - opowiada Olga Sanecka.
W 1956 roku, kiedy publiczna gospodarka lokalami spadła na gminę, zasiedlono lokatorami wszystkie wolne mieszkania w kamienicy, a domem zaczęła administrować gmina.
Na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia pani Sanecka wystąpiła o przyznanie prawa własności do całości budynku. Pierwszy wyrok zapadł przed Sądem Rejonowym w Puławach i był korzystny dla Saneckiej. Ale gmina zgłosiła sprzeciw i tak już lat 15 sprawa kamienicy ciągle się toczy. Trafiła nawet do Sądu Najwyższego, który nakazał ponowne rozpatrzenie sądowi pierwszej instancji.
- Szukaliśmy przedwojennych właścicieli przez Polski i Międzynarodowy Czerwony Krzyż, Yad Vashem, dawaliśmy ogłoszenia w zagranicznej prasie. Nikt nie odpowiedział. Ale nic dziwnego, w oparciu o księgi wieczyste ustalono, że w tej chwili mieliby 120 lat. Na tej podstawie zostali przez Sąd Rejonowy w Puławach uznani za zmarłych. Z mocy prawa spadkowego z 1945 roku dziedziczy po nich Skarb Państwa - tłumaczy mecenas Stanisław Andrzej Chomicki, który od początku zajmuje się sprawą kamienicy Gdańskiej w imieniu gminy Kazimierz Dolny.
Po ostatnim wyroku właścicielami kamienicy są: w jednej czwartej Olga Sanecka, w trzech czwartych Skarb Państwa. Teraz część należąca do państwa może zostać skomunalizowana i wtedy przejmie ją gmina. To by było atrakcyjne dla lokatorów, bo gmina może im sprzedać mieszkania.
Ale to nie koniec sprawy.
Pani Olga Sanecka zwróciła się ponownie o uznanie jej za właścicielkę całości budynku. Kobieta, powołując się na przepisy uważa, że jedną czwartą część kamienicy nabyła, a pozostałe trzy czwarte należą jej się przez zasiedzenie.
Sprawa zostanie rozpatrzona przez Sąd Okręgowy w Lublinie w ciągu najbliższych dwóch miesięcy. Jeśli kobieta zostanie uznana za właścicielkę całości budynku, będzie się mogła ubiegać o zwrot czynszu, który przez lata lokatorzy płacili gminie.