Były kolędy, kolorowe sztandary, tytułowi królowie, pastuszkowie i Święta Rodzina. Wierni z parafii pw. Miłosierdzia Bożego oraz inni mieszkańcy Puław wzięli udział w Orszaku Trzech Króli, który tym razem przeszedł inną trasą, niż zwykle. To efekt m.in. zmiany podmiotu organizującego wydarzenie.
W tym roku mieszkańcy Puław, którzy chcieli wziąć udział w Orszaku Trzech Króli musieli zmienić swoje przyzwyczajenia i wsłuchać się w zapowiedzi rozpowszechniane przez lokalne media. Trasa pochodu, jak już informowaliśmy, została zmieniona. Wierni, po mszy w kościele pw. Miłosierdzia Bożego, obejrzeli jasełka w wykonaniu dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 11 im. H. Sienkiewicza. Następnie udali się na zewnątrz, gdzie po uformowaniu orszaku, śpiewając kolędy, wyruszyli na ulice miasta. Przeszli m.in. ul. Niemcewicza, Curie-Skłodowskiej, Polną oraz alejkami Parku Solidarności - z powrotem przed kościelne schody.
Tam obejrzeli biblijną scenę pokłonu Trzech Króli przed Świętą Rodziną, wysłuchali kolęd w wykonaniu dziecięcego chóru, otrzymali również błogosławieństwo od księdza proboszcza, Krzysztofa Krakowiaka. Dzięki parafii Miłosierdzia Bożego, wydarzenie, które stało się już puławską tradycją, co prawda w skromniejszej wersji, ale udało się przeprowadzić. Pomogło w tym stowarzyszenie "Rodzina", które użyczyło strojów, papierowych koron, sztandarów itp. Nowością był m.in. słodki poczęstunek (kawałki upieczonych przez wiernych ciasta) oraz zaproszenie na wieczorny, wsparty finansowo przez Urząd Miasta, koncert kolęd w wykonaniu Zespołu Pieśni i Tańca "Mazowsze".
Tegoroczne zmiany związane m.in. ze znacznie niższą ilością osób biorących udział w tym wydarzeniu, brakiem ozdobnych karet, rozgrywanych na drodze orszaku scenek, rzymskich żołnierzy, przejścia na pałacowy dziedziniec, część mieszkańców przyjęła chłodno. Przyzwyczajeni do poprzednich edycji tego wydarzenia puławianie (które rozmachem mogło konkurować z orszakami organizowanymi w miastach wojewódzkich), mogli czuć się zdezorientowani. W efekcie szybko pojawiły się plotki, jakoby za zmiany odpowiedzialny był nowy prezydent Puław lub sponsorzy. To nieprawda, co potwierdził w rozmowie z nami zarówno Paweł Maj, jak również członkowie stowarzyszenia "Rodzina". Ten ostatni podmiot w tym roku nawet nie występował o wsparcie finansowe do Zakładów Azotowych. Co zatem sprawiło, że tegoroczny orszak był najskromniejszy od lat?
Problem, który uruchomił kolejne, pojawił się już w połowie ubiegłego roku. Wtedy to wikariusz parafii św. Rodziny, ks. Jacek Jakubiec, został przeniesiony do Rejowca, gdzie objął posadę proboszcza. W ten sposób Puławy straciły głównego organizatora "Orszaku Trzech Króli", który jako duchowny oraz prezes stowarzyszenia "Rodzina", co roku brał na siebie wielomiesięczne przygotowania wydarzenia. Po jego odejściu okazało się, że nie ma chętnych do jego zastąpienia. W związku z tym, że puławskie parafie nie wykazywały inicjatywy, z przygotowań zrezygnowały również władze stowarzyszenia. - Było nam naprawdę przykro, gdy słyszeliśmy od niektórych księży pytania o to, po co w Puławach robić ten orszak, skoro podobny jest w Lublinie - przyznaje jedna z osób należących do stowarzyszenia "Rodzina".
Gdy wydawało się, że orszaku w tym roku nie będzie, w ostatniej chwili do gry weszła jednak parafia Miłosierdzia Bożego, która dzięki otrzymanego wsparciu "uratowała" puławski OTK. Bożena Krygier zasiadająca w zarządzie stowarzyszenia "Rodzina" przypomina, że orszak podczas Święta Trzech Króli to uroczystość religijna, która powinna być organizowana przez parafie, ze wsparciem stowarzyszeń. Przewodnicząca puławskiej rady miasta wyraziła jednak nadzieję, że w kolejnych latach wszystko wróci do normy. – Jestem przekonana, że już w przyszłym roku, wszystko będzie wyglądało tak, jak w poprzednich latach. Orszak wróci na swoje miejsce.