Wojewódzcy drogowcy i kolej nadal nie doszli do porozumienia w kwestii odpowiedzialności za stan odwodnienia wiaduktu kolejowego nad aleją Partyzantów. Fragment ulicy jest regularnie zalewany. Sprawę ma zbadać biegły hydrolog.
Wiadukt nad al. Partyzantów, czyli drogą wojewódzką nr 824 został w tym roku wyremontowany w ramach przebudowy linii kolejowej nr 7. Intensywne opady od lat powodowały tutaj kłopot ze stojącą wodą, ale po remoncie torowiska problem się pogłębił. Wody jest znacznie więcej. Tak wiele, że droga wylotowa, jedna z ważniejszych arterii Puław, staje się nieprzejezdna.
Kto jest temu winien? Jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie się nie da. Za stan ulicy odpowiada Zarząd Dróg Wojewódzkich, a za kolejowy wiadukt PKP PLK.
Drogowcy obwiniają kolejarzy, a dokładniej - firmę, która na ich zlecenie wykonywała remont kolejowej „siódemki".
W rolę mediatora pomiędzy przedstawicielami obydwu instytucji wcielił się prezydent Puław, Paweł Maj. Niestety, mimo dwóch zebrań dotyczących kłopotu z zalewaną ulicą, nie udało się dojść do porozumienia.
Na początku września na biurko włodarza Puław wpłynęło pismo od dyrektora ZDW.
- Jesteśmy przekonani, że podczas modernizacji linii kolejowej uszkodzono odwodnienie okolic wiaduktu nad al. Partyzantów. Odpowiedzialność, za to, co się stało, spoczywa na spółce PKP PLK. Dlatego oczekujemy, że kolej poradzi sobie z przywróceniem tej infrastruktury do stanu właściwego - tłumaczy Paweł Szumera, dyrektor ZDW.
Drogowcy chcą wszczęcia postępowania w sprawie naruszenia stosunków wodnych.
Jak informuje Łukasz Kołodziej z puławskiego magistratu, postępowanie to wymaga powołania biegłego z zakresu hydrologii. - Jego wynikiem będzie decyzja administracyjna odmawiająca lub nakazująca wykonanie urządzeń zapobiegającym szkodom lub przywrócenie ich do stanu poprzedniego - mówi szef Wydziału Kultury, Promocji i
Komunikacji Społecznej w Urzędzie Miasta.
Tymczasem PKP PLK utrzymuje, że kanał burzowy (który, jak twierdzi ZDW, został uszkodzony) „nie należał i nie był utrzymywany przez kolejową spółkę". Według kolejarzy, za jego stan odpowiadał zarządca drogi, czyli ZDW. Dlatego państwowa firma województwu pomóc nie chce.