Lisie nory w wale wiślanym, zamiast dokładnie zasypać ziemią, prowizorycznie zatkano workami z piaskiem. – O mały włos, a Janowiec zostałby ponownie zalany – twierdzą zgodnie samorządowcy z Janowca.
Zdaniem radnego, który od początku przyglądał się pracom modernizacyjnym, sytuacja była bardzo poważna. – Wystarczyło, żeby poziom wody był wyższy o pół metra i cały Janowiec byłby zalany, jak podczas ostatniej powodzi – twierdzi Zbigniew Ambryszewski.
– Okazało się, że w miejscu tych załatanych prowizorycznie dziur lisy szybko wykopały nowe. Po sprawdzeniu wyszło na jaw, że mają ok. 4 metrów długości na szerokości wału – dodaje Kocoń.
Ambryszewski mówi, że już w trakcie prac modernizacyjnych zwracał na to uwagę ich nadzorcy. – Usłyszałem, żebym się tym nie interesował, bo dziury w wale to nie moja sprawa. Nie rozumiem, jak można się wykazywać taką bezmyślnością, wręcz głupotą. Przecież na ten remont poszły ciężkie publiczne pieniądze – opowiada radny z Janowca.
Jak podkreślają samorządowcy, pomimo wielokrotnych apeli do zarządcy rzeki, wysyłania pism i podnoszenia sprawy m.in. na sesjach i komisjach Rady Gminy, nikt przez parę miesięcy nic w tej sprawie nie zrobił.
Zmieniło się to po tym, jak Ambryszewski zawiadomił telewizję TVN24. Po jej wizycie w Janowcu, na wałach szybko pojawiła się ekipa robotników. Dziury zostały zasypane ziemią i ubite.
– Wygląda na to, że teraz jest w porządku. Ale jak ziemia rozmarznie, to sprawdzimy to dokładnie. Wał cały czas powinien być monitorowany, a wszystkie tego typu sygnały mieszkańców traktowane bardzo poważnie – podkreśla wójt Kocoń.
– Może to nie przypadek? Może łatwiej jest usuwać skutki powodzi, niż zabezpieczać się przed nią? – zastanawia się Ambryszewski.
– Wyjaśnimy tę sprawę – zapowiada Stanisław Jakimiuk, dyrektor Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Lublinie. Dodaje, że łatanie dziur po lisich norach workami z piaskiem jest praktykowane i nie ma w tym nic dziwnego.
– Niestety, natura zwierząt jest taka, że wracają na zaznaczone przez siebie terytorium. Tam gdzie dało się zasypać nory ziemią, zrobiliśmy to, ale w niektórych miejscach lepiej jest zastosować inną technologię – mówi Jakimiuk.