Pacjenci aż się dziwią, że już dzień po operacji można iść do domu. - Starsze osoby to nawet proszą, żebyśmy pozwolili im zostać dłużej - śmieje się Bogusław Szponar, ordynator okulistyki w puławskim szpitalu. Wszystko dzięki kupionemu za 130 tys. zł aparatowi do nowoczesnego leczenia zaćmy.
Fakoemulsyfikator, bo tak nazywa się sprzęt, został kupiony dzięki pieniądzom ofiarowanym szpitalowi przez Urząd Miasta. Aparat pozwala na wykonywanie operacji zaćmy za pomocą ultradźwięków, które rozbijają soczewkę. Na jej miejsce lekarz wszczepia sztuczny zamiennik. - Wykonujemy bardzo wąskie cięcie, dzięki czemu pacjent już na drugi dzień może wyjść do domu - mówi Szponar.
W tej chwili w Puławach na wykonanie operacji zaćmy trzeba czekać ok. dwóch miesięcy. To niewiele, zważywszy że ok. sześciu tygodni trwa procedura szczepienia na żółtaczkę, a musi przez to przejść każdy pacjent. Wiele osób jednak nie wie, że żeby zapisać się na tę operację, nie trzeba mieć skierowania od okulisty, a wystarczy od lekarza rodzinnego.
(pab)