Radny Kazimierza Dolnego ma zapłacić grzywnę za obrażenie lokalnej urzędniczki – zdecydował sąd. Janusz Kowalski zapowiada, że będzie interweniował u prokuratora generalnego i rzecznika praw obywatelskich.
Chodzi o wpis, który pojawił na blogu Kowalskiego „Urzędniczka Beata Gałek – szkodzi miastu!”, dotyczący byłej już szefowej działu inwestycji w urzędzie miasta. Samorządowiec pisał, że Gałek prowadzi działalność gospodarczą, która jest w konflikcie interesów z zajmowanym przez nią stanowiskiem, a także, że czerpie z tego korzyści majątkowe.
– Pan Kowalski wielokrotnie mnie obrażał, ale w przypadku tego artykułu i publicznych wypowiedzi na sesji Rady Miejskiej, których dotyczyła sprawa sądowa, przekroczył wszelkie granice. Naraził moją godność i dobre imię oskarżając mnie o umyślne działanie na szkodę gminy, czy inne sprzeczne z prawem działania – komentuje Beata Gałek, która od 2009 roku przez sześć lat kierowała działem inwestycji w Urzędzie Miasta.
Kobieta zdecydowała się na skierowanie sprawy do sądu. W pierwszej instancji uznano, że Kowalski jest winny zniesławienia. Mężczyzna odwołał się, ale wyrok utrzymano w mocy. Radny ma zapłacić 2 tys. zł grzywny oraz wpłacić 4 tys. zł na rzecz Fundacji Ex Lege. Kowalski ma też opublikować wyrok na swoim blogu. Treść decyzji sądu ma być też odczytana na jednej z najbliższych sesji Rady Miasta.
– Mam nadzieję, że pan Kowalski zrozumie, że jego postępowanie jest niewłaściwe i bardziej będzie ważyć słowa, nie tylko w stosunku do mnie – mówi Gałek.
– Będę wnosił o kasację od wyroku za pośrednictwem Prokuratora Generalnego. Wsparcie w sprawie obiecał Rzecznik Praw Obywatelskich – zapowiada na swoim blogu Kowalski, który wyrok nazywa „niesprawiedliwym, noszącym cechy ostracyzmu społecznego”. – O sprawie urzędniczki będę pisał rozlegle w zakresie kazimierskich inwestycji, które nie były objęte procesem.
Cztery lata temu radny został skazany na grzywnę za znieważenie burmistrza Kazimierza Dolnego. Podczas obrad komisji budżetowej Rady Miasta Kazimierza Dolnego miał powiedzieć, że „Słowo burmistrza znaczy mniej niż słowo k…wy spod latarni”. Sąd zdecydował, że Janusz Kowalski ma zapłacić 2 tys. zł grzywny i pokryć koszty sądowe.