Daniel Dragan, wiceprzewodniczący Rady Powiatu Bialskiego jest w Łucku. „To najbezpieczniejsza część Ukrainy” – mówi. Przyznaje jednak, że słyszał bombardowanie.
– Planowaliśmy rozmawiać o projektach transgranicznych w ramach programu Polska-Białoruś-Ukraina, ale w tej sytuacji rozmowy zejdą na temat pomocy humanitarnej – przyznaje Dragan.
Jeszcze w środę wieczorem w Łucku panował spokój.
– Wszyscy dla są mili i uśmiechnięci. Pokazują nam polskie akcenty w mieście. Jemy sobie barszcz, dranniki i zapijamy ukraińskim piwem. Gadamy o formie Lewandowskiego – samorządowiec relacjonował w swoich mediach społecznościowych. – Tylko dziś wieczorem, część naszych partnerów będzie żegnać swoje dzieci zanim ruszą na front, aby bronić swojego kraju. Nie życzyłbym takiej sytuacji nikomu.
– Jeszcze wczoraj wszyscy zapewniali nas, że będzie spokojnie – dodaje w czwartek rano Dragan. – O wojnie dowiedziałem się od naszego ukraińskiego partnera, który musiał wracać z drogi do Łucka z Kijowa i na spotkanie z nami nie dojechał.
Samorządowiec podkreśla, że w Łucku jest w tej chwili spokojnie. Ludzie nie panikują.
– Ale miasto było bombardowane. Słyszałem wybuchy – przyznaje.
Mimo to samorządowiec nie wraca od razu do kraju. – Zrobię to po zakończeniu wszystkich spraw służbowych – dodaje.