![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
![Warzywa pochodzą z uprawy rolników](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/news/2023/2023-01/ffb95eba6f7a0c10a82f39cb13afef84_org_830.jpg)
Nikt niczego nie kradnie, tylko wrzuca wyliczoną kwotę do skrzynki. To nie bajka, tylko przykład z małej miejscowości Ustrzesz pod Radzyniem Podlaskim.
![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
– Jeszcze kilka lat temu naszymi głównymi odbiorcami były szkolne stołówki. Przyszła jednak pandemia i szkoły pozamykano. A my szukaliśmy jakiejś alternatywy – opowiada pan Piotr Kwoczko, który z żoną Brygidą prowadzi rodzinne gospodarstwo; zajmują się głównie uprawą warzyw.
I w ten sposób w 2020 roku, po rodzinnej burzy mózgów, narodził się pomysł straganu.
Nic nie ginie
– To właściwie żona na to wpadła. Od razu zaczęliśmy od samoobsługi, bo wtedy każdy chodził w maseczce i ludzie raczej unikali kontaktów. Uznaliśmy, że to może się przyjąć – tłumaczy pan Piotr.
Wtedy, jak mówi, na szybko zbudował drewnianą konstrukcję z daszkiem. – Postawiliśmy ją przy drodze, przed domem. I od ponad dwóch lat jakoś to funkcjonuje. Rok temu trochę powiększyłem zadaszenie – dodaje gospodarz.
Na początku ludzie zatrzymywali się, wybierali produkty i koniecznie chcieli płacić właścicielom osobiście.
– Wywiesiliśmy tabliczkę z informacją o samoobsłudze. Jest też podany cennik, a także skrzynka, jak na listy, gdzie zostawia się pieniądze. Jak do tej pory, zawsze wszystko się zgadzało – podkreśla pan Piotr. – Może dlatego, że tu wielkich kolejek nie ma. Ustrzesz jest kilka kilometrów od Radzynia Podlaskiego, więc ruch na drodze też nie jest wielki – przypuszcza właściciel.
Teraz klienci też czasami dzwonią do gospodarzy, ale tylko wtedy, gdy nie mają wyliczonej kwoty.
– Podaliśmy numery telefonów do siebie i gdy jesteśmy na miejscu w domu, to oczywiście wydajemy pieniądze – zaznacza rolnik. Stragan ma już wielu stałych klientów. – Ludzie szukają teraz nieprzetworzonych produktów, z własnych upraw. A przecież czasami jest tak, że od zerwania do sprzedaży pomidora czy ogórka mija 5 minut. Nic nie leży po kilka dni, nie jest transportowane przez pół Europy, jak w markecie – podkreśla nasz rozmówca.
![](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/news/2023/2023-01/95a0dbab7e46ae081189ef891bf141bb_v1_830.jpg)
Warzywa z własnych upraw
Pomysłodawcy straganu starają się urozmaicać swój asortyment. Król to oczywiście ziemniak, a królowa marchewka. Ale klienci dopominali się o więcej, dlatego rolnicy sprzedają też buraki, kapustę czy fasolę.
– To wszystko z naszych upraw. Latem na naszym straganie znajduje się nadwyżka warzyw z naszego, przydomowego ogródka. W ubiegłym roku był koperek, natka pietruszki, cukinia i pomidorki koktajlowe. Rok wcześniej była także sałata, patisony, dynie piżmowe i ozdobne, seler czy czosnek – wymienia pani Brygida. Nawet borówki można było tu kupić, bo Kwoczko też mają swoją małą plantację.
– W ubiegłym roku wybudowaliśmy tunel foliowy i pomidory, ogórki czy rzodkiewkę sprzedawaliśmy jeszcze późną jesienią. Rano zrywaliśmy i na stragan – relacjonuje pan Piotr. Rodzina uprawia też grykę. – Woziłem ziarno do kaszarni i przerabiała to na kaszę, która również była w asortymencie. Podobnie soki z buraka czy marchwi. Sami nie tłoczymy, tylko korzystamy z profesjonalnej tłoczni. Ale już własnymi rękami kisimy na przykład kapustę.
Lekcja biznesu i zaufania
Jednym ze stałych klientów jest Jakub Jakubowski z Radzynia Podlaskiego, lokalny aktywista i radny powiatu radzyńskiego.
– Stragan warzywny to bardzo ciekawa inicjatywa. Odważna, potrzebna i mimo wszystko innowacyjna – zauważa. – Przez lata wielokrotnie słyszałem o przykładach sprzedaży bezpośredniej, ale rozwijanych gdzieś za granicą. We Francji albo w Hiszpanii. W Polsce też się pewnie pojawiały, choć ze wzajemnym zaufaniem nie jest u nas już tak idealnie – stwierdza pan Jakub.
W warzywa zaopatruje się tu co jakiś czas, również dlatego, że jest taniej niż w markecie, a uprawa jest ekologiczna. – Na stragan często jeździmy z dziećmi. To niesamowita lekcja biznesu, zaufania i współpracy z lokalnym wytwórcą żywności. Bardzo chciałbym, aby takich inicjatyw było więcej.
![](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/news/2023/2023-01/f864b9a277724563d1ebce551319108d_v2_830.jpg)
Właściciele nie pomylili się, ufając kupującym. Podobno od początku działania straganu nie zdarzyło się, aby ktoś nie zapłacił za zabrany towar – podkreśla Jakubowski.
Kwoczkowie przyznają, że kokosów z tego nie mają. – Ale plusów i tak jest więcej, niż potencjalnych minusów, bo odchodzą nam koszty na przykład wynajmu lokalu, zatrudniania pracownika, czy poświęconego czasu, jak na targowisku – tłumaczy pan Piotr. Stragan działa przez cały rok. – Latem jest otwarty dłużej, a zimą krócej. Jeśli jest mróz, to nie wystawiamy towaru, bo warzywa zmarzną. Na noc sprzątamy wszystko do przechowalni – zaznacza gospodarz.
Rodzina założyła na Facebooku stronę „Stragan Warzywny”. – Zamieszczamy na bieżąco informacje, co jest w sprzedaży, podajemy cennik. Przed świętami nawet pierniki wstawiliśmy i nam zeszły. Wtedy ruch był zdecydowanie większy – cieszy się pan Piotr.
EUROPA I PRZEPISY
Prowadzenie takiego straganu warzywnego przez rolników jest możliwe dzięki zmianie przepisów, która nastąpiła w 2017 roku i wprowadziła nową formę działalności rolniczej.
Mowa o rolniczym handlu detalicznym. Dzisiaj rolnicy mogą legalnie przetwarzać i sprzedawać żywność z własnych gospodarstw, a konsumenci mają do niej łatwiejszy dostęp. Według szacunków Parlamentu Europejskiego pochodzących z 2020 roku, jedynie 15 proc. unijnych gospodarstw rolnych (najczęściej małych) sprzedaje ponad połowę swojej produkcji bezpośrednio do konsumentów.
Dane te różnią się znacznie między krajami. Najmniejszą popularność (mniej niż 5 proc.) odnotowuje się w Hiszpanii i na Malcie, natomiast największe zainteresowanie w Grecji (25 proc.), Słowacji (19 proc.), na Węgrzech, w Rumunii i Estonii (18 proc.). Z danych Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, w Polsce sprzedażą bezpośrednią zajmuje się mniej niż 2 proc. gospodarstw
Przykładowy cennik ze straganu warzywnego w miejscowości Ustrzesz:
- Ziemniaki (5 kg) – 8 zł
- Marchew (3 kg) – 6 zł
- Buraki (3 kg) – 6 zł
- Kapusta (sztuka) 5 zł
- Soczewica (1 kg) – 14 zł
- Fasola biała Jaś (1 kg) – 14 zł
- Kapusta kiszona (1 kg) – 6 zł
![e-Wydanie](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/public/dziennikwschodni.pl/e-wydanie-artykul.png)