Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Radzyń Podlaski

8 czerwca 2018 r.
16:18

Szymon Radzimierski. Wielkie przygody młodego podróżnika

0 0 A A

Kolejna, 24. już edycja „Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami”, odbyła się 4 czerwca z okazji Dnia Dziecka. Z tego też powodu spotkanie było skierowane głównie do dzieci, z dziecięcym bohaterem w roli głównej. Do Radzynia wraz z rodzicami – Moniką i Patrykiem przyjechał Szymon Radzimierski – 11-latek, który ma na koncie 30 odwiedzonych krajów, 2 wydane książki podróżnicze, 2 role filmowe, jest blogerem i dziennikarzem. Jednym słowem: cudowne dziecko!

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

Mimo takiego dorobku pozostał bezpośrednim, autentycznym, bezpretensjonalnym, tryskającym energią chłopcem. Podczas spotkania pokazał jeszcze jeden swój talent: okazał się też świetnym showmanem, potrafiącym barwną, żywą, ekspresyjną opowieścią przykuć uwagę licznej widowni. Nie obyło się oczywiście bez pokazu slajdów i filmów z podróży, a także egzotycznych rekwizytów, rozbudzających wyobraźnię.

Spotkanie zaczęło się jak zwykle na Skwerze Podróżników od odsłonięcia tabliczki Szymona. W ten sposób znalazł się w zacnym gronie podróżników z dorobkiem – zarówno „wędrowniczym” jak i wydawniczym. Do tego gremium – mimo młodego wieku – świetnie się wpisuje.

– Podróżowanie to jest jakieś pozytywne uzależnienie, dzięki któremu człowiek co dzień odkrywa świat, każdego dnia podróżuje – w głąb jakiegoś kontynentu, innej kultury czy w głąb siebie – mówił Szymon. – Zaproszenie do Radzynia traktuję jako wyróżnienie, a za wielki zaszczyt uważam fakt, że mogłem odsłonić tabliczkę w pobliżu takich podróżników jak Elżbieta Dzikowska, Marek Kamiński czy Aleksander Doba – dodał młody podróżnik i dziękował Robertowi Mazurkowi oraz burmistrzowi Jerzemu Rębkowi oraz wszystkim przybyłym na spotkanie. Wyraził również uznanie dla projektu Skweru Podróżników. – To fantastyczna sprawa – ocenił.

Egzotyczna Etiopia

Druga część spotkania odbyła się w sali gimnastycznej Szkoły Podstawowej nr 1, gdzie Szymon opowiedział o swej podróży do Etiopii, której poświęcił też swoją drugą książkę „Dziennik łowcy przygód. Etiopia. U stóp góry ognia” oraz gdzie rozstrzygnięty został konkurs plastyczny „Podróż moich marzeń”.

Opowieść młodego globtrotera była niezwykle barwna, żywa. Szymon mówił o tym, co budziło jego zdumienie, ciekawość, pokazywał odmienną przyrodę, egzotyczne dla nas zwyczaje mieszkańców Czarnego Lądu.

– W Etiopii ludzie prawie nie używają metalu, poruszają się pieszo, bogatsi korzystają z takiego środka transportu, jakim są osły. Podstawowy materiał to drewno – opowiadał podróżnik. Doskwierający problem to brak wody – trzeba po nią iść kilka, czasem kilkanaście kilometrów. Niezwykłą wartość mają zwykłe plastikowe butelki, które pozwalają transportować i przechowywać wodę. Jednocześnie czymś powszechnym jest posiadanie broni. Przy pomocy kałasznikowów Etiopczycy rozwiązują większe i mniejsze konflikty. Popularną biżuterią kobiecą są bransoletki wykonywane z karabinowych łusek. Ale znalazł też podobieństwa Etiopczyków z Europejczykami – choćby w zabawach dzieci, które jeżdżą na deskorolkach (choć na drewnianych kółkach) czy grają w piłkarzyki.

Stać się mężczyzną w Afryce

Szymon opowiadał o swych spotkaniach ze zwierzętami Etiopii: pawianami, marabutami, krokodylami i hipopotami. Dużo miejsca w opowieści zajął rytuał przejścia chłopca w dorosłość, którą to ceremonię miał możność obserwować. Młodzi Etiopczycy z plemienia, które odwiedziła rodzina Radzimierskich, męskość  udowadniali... przeskakując rząd byków. Komu się nie udaje, ginie stratowany przez zwierzęta albo żyje w hańbie do następnej próby. Jeśli się uda, dostaje kijek i stołeczek, który służy do siedzenia i spania oraz prawo do... sikania na stojąco. W trakcie tej części opowieści widzowie mogli wczuć się w atmosferę uroczystości – skacząc i krzycząc, dzwoniąc drewnianymi dzwonkami, a na zakończenie – spróbować usiąść czy kładąc głowę na stołeczek-poduszkę. Okazało się, że jest to sprzęt dosyć wygodny.

Następnie młody mężczyzna szuka żony. Dziewczyna, której się spodoba, daje mu kijek, którym on ją chłoszcze, by sprawdzić jej siłę i odporność. Wybrankę tuczy kilka miesięcy w zamknięciu.

Wśród groźnego plemienia

Szymon opowiedział również o odwiedzinach u plemienia Mursi uważanego za najbardziej nieprzyjazne. – Okazało się, że są nieprzyjaźni dla natrętnych turystów, którzy traktują ich jak zwierzęta w zoo, bo co chwila tłumy wyskakują z aut, robią zdjęcia, przeszkadzają w codziennym życiu i pracy – opowiadał Szymon. Po dotarciu na miejsce pierwsze wrażenie było nieprzyjemne: – Byliśmy przerażeni – z buszu wychodziły wysokie postaci trzymające w rękach karabiny, patrzące na nas przeszywającym, morderczym wzrokiem. Jednak po dniu pobytu w wiosce, gdy już się nawzajem polubili, Mursi pozwolili im robić zdjęcia, pokazali im ciekawe miejsca.

Szymon zastanawiał się też, dlaczego kobiety tego plemienia noszą dziwną ozdobę – talerzyki w dolnych, rozciągniętych wargach. Pokazywał tatuaże 3D – blizny po ranach wycinanych w określone wzory.

W dalszym ciągu podróży sam też spróbował hardcorowych wrażeń: karmił dzikie hieny w niebezpieczny sposób – podając im kawałki mięsa na niezbyt długim patyku trzymanym w ustach, obserwował czynny wulkan.

Na zakończenie zdradził, po co na początku spotkania rozdał kilka pustych plastikowych butelek, które traktujemy jak śmieci. Spotkał dzieci, które tańcem wypraszały takie od turystów – dla nich był to skarb, bo pozwalały zabrać ze sobą wodę, gdy wychodziły z wioski na całodzienne pasienie zwierząt.

Szymona niezwykle ucieszyła i rozbawiła karykatura autorstwa Przemysława Krupskiego, którą otrzymał na pamiątkę spotkania. Robert Mazurek wręczył również podróżnikowi oraz Szkole Podstawowej nr 1 pamiątkowe medale „Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami”. Na koniec Szymon podpisywał swoje książki, które były wręcz rozchwytywane przez publiczność.

„Podróż moich marzeń”

W ramach spotkania Szymona Radzimierskiego w Radzyniu organizatorzy zaprosili dzieci i młodzież ze szkół podstawowych do udziału w konkursie plastycznym „Podróż moich marzeń”. Jego celem było wyłonienie najlepszej pracy plastycznej prezentującej podróż marzeń – nieważne czy było to pokazanie wycieczki za miasto, wyjazdu do babci na wieś, objazdowej podróży po Polsce czy wielkiej wyprawy w egzotyczne kraje. Najważniejsze było, by w ciekawy sposób pokazać wymarzoną podróż.

Do konkursu zgłoszonych zostało 105 prac (73 w kategorii klas I-III oraz 32 w kategorii klas IV-VII). Po wnikliwej obserwacji i ocenie prac organizatorzy postanowili nagrodzić i wyróżnić prace jedenastu uczestników. W kategorii klas I-III pierwsze miejsce zajęła Gabriela Długozima, drugie Agata Madej, trzecie Jakub Golec, natomiast wyróżnienia otrzymały – Julia Oworuszko, Zofia Marzec i Julia Drozdek. Z kolei w gronie klas IV-VII zwyciężył Damian Rolak, wyprzedzając Marharytę Shmygol i Maję Krupską. Ponadto w tej kategorii wyróżnienia otrzymały – Maja Karpińska i Zuzanna Gumieniak.

Na 24. edycję „Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami” zaprosił Burmistrz Radzynia Podlaskiego Jerzy Rębek, a także organizatorzy: Radzyńskie Stowarzyszenie „Podróżnik”, Radzyński Ośrodek Kultury oraz Szkolne Koło Krajoznawczo-Turystyczne PTTK nr 21 przy I LO w Radzyniu Podlaskim. Sponsorami wydarzenia byli: firma drGerard, Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych i Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej w Radzyniu Podlaskim. Patronat nad wydarzeniem objął ogólnopolski miesięcznik „Poznaj Świat”.

Anna Wasak

Świat nie składa się tylko z waty cukrowej i kucyków

Wywiad Roberta Mazurka z 11-letnim podróżnikiem i blogerem Szymonem Radzimierskim

Swoje egzotyczne wyprawy zacząłeś, kiedy miałeś zaledwie półtora roku. Domyślam się, że raczej nie pamiętasz nic z tych wyjazdów. Jak zatem wspominasz swoje pierwsze świadome podróże i wędrówki?

Z tych pierwszych wyjazdów nie pamiętam obrazów, ale bardziej uczucia, to, jak się wtedy czułem. Natomiast pierwsze świadome wspomnienie mam z Wietnamu, miałem wtedy trzy latka. To była przygoda z bykiem bawolim. Robiliśmy trekking po polach ryżowych i doszliśmy na polankę, na której stał byk. Zaczęliśmy robić mu zdjęcia, ale chyba coś musiało go zdenerwować, bo jednym ruchem głowy zerwał linkę, którą był przywiązany i zaczął na nas szarżować. To było straszne. My z tatą uciekliśmy do opuszczonego domu, a mama z siostrą w zarośla. My się ukryliśmy, a byk szarżował na przewodnika. Na szczęście on się wychował na wsi i wiedział, jak się zachować. Stał spokojnie do samego końca, a gdy byk był już bardzo blisko niego, odsunął się, a byk wpadł do zagrody. Zahaczył go tylko rogiem w ramię, ale strachu się naprawdę najedliśmy.

Nie zdarza się zbyt często, by dzieci pisały książki, a Ty na swoim koncie masz ich już dwie. Jak to się stało, że sięgnąłeś po pióro?

Tak naprawdę wszystko zaczęło się od prezentacji o podróży do Laosu, którą przygotowałem na lekcję angielskiego w trzeciej klasie. Bardzo się wszystkim spodobała i wtedy pomyślałem, że będę opisywał swoje przygody na blogu planetkiwi.pl. Na początku prowadziłem go tylko po angielsku, żeby ćwiczyć ten język i móc dotrzeć do podróżników na całym świecie, ale później, na prośbę kolegów, zacząłem pisać też po polsku. I to właśnie przez bloga namierzyła mnie pani z wydawnictwa. Napisała do mnie maila, że blog bardzo im się podoba i czy nie chciałbym napisać książkę. To było super wyzwanie. I tak to się zaczęło.

A jak zareagowali Twoi rówieśnicy na wieść, że piszesz książki?

Bardzo pozytywnie. Zresztą znają mnie i wiedzą, że uwielbiam pisać, nawet wypracowania czy opowiadania do szkoły, zwłaszcza fantastyczne. Zawsze mam problem, żeby się zmieścić z wypracowaniem na kilku stronach, bo jak się rozkręcę, to nie mogę przestać:-) O ile oczywiście mam wenę, ale jak mam, to potrafię napisać kilkanaście stron za jednym zamachem.

Piszesz je sam, czy ktoś ci pomaga?

Tekst piszę sam, ale przygotowanie książki to bardzo długi proces. Nie wiedziałem, że to takie skomplikowane. Najpierw opisuję swoje przygody z wyprawy, co zajmuje mi kilka miesięcy. Wszystko, co opisuję w książkach, naprawdę się wydarzyło. Później tekst czytają rodzice i dają mi pierwsze uwagi. Ja coś poprawiam, zmieniam, ulepszam i potem wysyłam tekst do wydawnictwa. Tam robiona jest redakcja, czyli poprawki od profesjonalnego redaktora – dużo się przy tym nauczyłem, chociaż czasami kłóciliśmy się z panią redaktor o jakieś słowa, moje powiedzonka, czy emotikony. Wymyślam też rysunki, komiksy, śmieszne znaczki, czy hasztagi, które potem rysuje grafik.

Czym się różni pisanie książki od prowadzenia bloga?

W książce opisy podróży są o wiele bardziej szczegółowe, dokładniejsze niż na blogu. Ale za to na blogu jest więcej moich wypraw i więcej zdjęć, które nie zmieściłyby się w książce.

A skąd pomysł na taką nazwę?

Kiwi to zarówno najsłodsze jak i najdziwniejsze zwierzę, jakie widziałem. Widzieliśmy je tylko raz, w Nowej Zelandii. Przeciętna wielkość tego ptaka to wielkość kury. Kiwi jest bardzo płochliwy i prowadzi nocny tryb życia. Ma bardzo słaby wzrok, ale dotykając dziobem ziemi wyczuwa drgania, a kiedy zlokalizuje jakiegoś robala, to podskakuje, a następnie wbija się dziobem w ziemię i wyjmuje go już przeżuwając swoją zdobycz. Kiwi to jest według mnie ptak, który jest pod każdym względem „naj”. Dlatego nazwałem mój blog planetkiwi.pl

Odwiedziłeś już ponad 30 krajów, piszesz książki, prowadzisz bloga, a nawet grasz w filmach. A co ze szkołą?

Staram się jak najmniej zarywać szkoły, ale oczywiście nie zawsze się to udaje. Zwłaszcza, jeżeli musimy trochę przedłużyć wakacje i zahaczamy o pierwszy tydzień czy dwa tygodnie września. Gdy wracamy do domu, włączam wyższy bieg i nadrabiam wszystko. Nie mam żadnych ulg z powodu wyjazdów. Ale w trakcie podróży wiele się uczę, łatwiej jest z geografią, z przyrodą, a przede wszystkim z angielskim.

Jak przygotowujesz się do swoich wypraw? Czytasz książki podróżnicze, przewodniki, reportaże z danego miejsca na świecie?

Wszyscy dużo czytamy przed wyjazdem. Zwłaszcza różne relacje podróżników i fora w internecie. Dzięki temu można dowiedzieć się o wyjątkowych i ciekawych miejscach.

W Twoich książkach przygoda goni przygodę. Która utkwiła Ci w głowie najbardziej?

Chyba najbardziej ekstremalna rzecz, jaką zrobiłem, to było karmienie dzikich hien w Harerze w Etiopii. Tam jest taka tradycja, przekazywana od pokoleń z ojca na syna, że wieczorem, pod murami miasta, mężczyzna przywołuje z buszu dzikie hieny i karmi je kawałkami mięsa. To po to, aby nie atakowały zwierząt i ludzi, co zdarzało się w przeszłości. Muszę przyznać, że kiedy karmiłem hieny trzymając patyk z kawałkiem mięsa najpierw w ręku, a potem nawet w ustach, to czułem, jak krew cierpnie mi w żyłach. To było naprawdę przerażające zobaczyć otwarty pysk wielkiej hieny tuż przed swoją twarzą. Ale cieszę się, że się na to odważyłem.

W książce „Dziennik łowcy przygód. Ekstremalne Borneo” opisujesz podróż po kraju świecącego morza, nosaczy i dzioborożców. Co najbardziej zafascynowało Cię podczas pobytu na Borneo?

Wszystko tam było mega! Trekking przez tropikalną dżunglę, nocleg u łowców głów, orangutany, nosacze, krokodyle, kopalnie diamentów, miasta na wodzie, snorkelowanie z mantami. Ale najbardziej utkwiły mi w pamięci orangutany i ogólnie bogactwo przyrody. Borneo jest niesamowite. Uwielbiam je i mam nadzieję, że jeszcze tam wrócę.

A co oznacza, że jesteś „łowcą przygód”?

Kocham podróżować hardcorowo, w trudnych warunkach, tak bardziej survivalowo. Dlatego zdarzają nam się różne niebezpieczne momenty, jak atak byka, spotkanie z jadowitym wężem w dżungli na Borneo, czy oko w oko z rekinem na Galapagos. Unikamy biur turystycznych. Jeżeli jest taka potrzeba, to szukamy lokalnych przewodników. Ludzie, którzy są stamtąd, tam się urodzili, tam mieszkają, pokazują okolicę o wiele fajniej.

Książka „Etiopia. U stóp góry ognia” jest zapisem wspomnień, których może Ci pozazdrościć wielu. To także prawdziwa kopalnia wiedzy. Czego Ty sam nauczyłeś się wędrując po tym kraju?

Cała wyprawa do Etiopii była niesamowita. Chyba najbardziej różnorodna i przygodowa ze wszystkich dotychczasowych. Plemiona w dolinie Omo to było jak podróż w czasie. Nie wyobrażałem sobie, że ludzie mogą nadal tak żyć. Ich zwyczaje i rytuały są fascynujące. Ale chyba największym wyzwaniem była wspinaczka na czynny wulkan Erta Ale w Depresji Danakilskiej. Temperatura na pustyni dochodziła do 47 stopni, a my wchodziliśmy w nocy do krateru roztopionej buchającej i bulgoczącej lawy. Widok był nieziemski. Nigdy go nie zapomnę.

Ale podróże to nie tylko przygody. Poznałem dzieci, które żyją w chatkach z patyków, bez prądu, bez wody. Nie mają nawet porządnych ubrań, a co dopiero komputerów, komórek czy gier na konsolę. Nie chodzą do szkoły, pracują pasąc kozy czy krowy. A jeśli się bawią, to drewnianymi zabawkami albo kopią piłkę, a raczej coś, co ją tylko przypomina, bo na prawdziwą ich nie stać. Było mi przykro, kiedy to widziałem. Ale to dzięki podróżom nauczyłem się, że świat nie składa się tylko z waty cukrowej i kucyków.

Napisałeś, że dzięki podróżom przełamujemy własny strach. Dlaczego?

Bo masz szansę zrobić coś, czego nie zrobiłbyś w domu. Skoczyć z kilkumetrowej skały do rzeki, nakarmić z ust dzikie hieny, wspiąć się na szczyt góry do wykutego w skałach kościoła. Nawet jak się boisz, to na koniec czujesz się szczęśliwy. Myślisz: „Jest! Zrobiłem to, pokonałem sam siebie.”

Czy masz jakąś radę dla swoich rówieśników, którzy marzą o podróżach i chcieliby odwiedzić choć 10% miejsc, które Ty już odwiedziłeś?

Przygód można szukać wszędzie, niekoniecznie w egzotycznych krajach. Ja bardzo lubię zwiedzać Polskę, zwłaszcza te mniej uczęszczane miejsca – Jurę Krakowsko-Częstochowską, Bieszczady. A do dalekich podróży też można się przekonać, tylko trzeba się odważyć. My czasami zabieramy na wyprawy różnych naszych znajomych, a kiedy raz się zdecydują i zobaczą, że to nie takie trudne, to później już też podróżują sami.

Byłeś w wielu miejscach na świecie. Wolisz ciepłe, gorące czy raczej chłodne miejsca na Ziemi?

W ciepłych jest oczywiście przyjemniej, bo można zawsze wygospodarować parę dni na wypoczynek gdzieś nad morzem, najlepiej na jakiejś małej wysepce z dala od cywilizacji. Ale jednym z moim marzeń podróżniczych jest Antarktyda. Chciałbym zobaczyć jak zwierzęta radzą sobie w tamtym surowym klimacie. To mnie fascynuje.

Co najbardziej lubisz robić w wolnym czasie, kiedy nie masz możliwości podróżowania?

Uwielbiam bawić się z kolegami, najczęściej w jakieś wymyślone światy w rodzaju Gwiezdnych Wojen. Bardzo też lubię jeździć na rowerze. No i kocham czytać książki, jestem prawdziwym molem książkowym.

A jak myślisz, co będziesz robił za 10 lat? Będziesz nadal tak dużo podróżował? A może chciałbyś, żeby coś się zmieniło?

Chciałbym spróbować podróży w pojedynkę i jeździć autostopem, jak moja starsza siostra. Mam też w planach grupowy wyjazd do Chin – w pierwszej klasie umówiliśmy się z kolegami, że razem polecimy tam na osiemnastkę.

Na koniec powiedz, czy szykujesz się już do kolejnej wyprawy?

Może to się wydawać dziwne, ale jeszcze nie mam planów na wakacje. Nadal polujemy na jakieś tanie bilety.

Trzymam kciuki i z niecierpliwością czekam na kolejne wpisy na blogu i nową książkę!

Dziękuję!

Pozostałe informacje

Pijany kierowca o włos od śmierci. Bariery wbiły się w samochód

Pijany kierowca o włos od śmierci. Bariery wbiły się w samochód

Dzisiaj ok. 3:30 nad ranem na drodze krajowej nr 74 w miejscowości Borownica w powiecie janowskim kierowca audi wpadł w poślizg i uderzył w bariery energochłonne. Te przebiły samochód na wylot.

Studniówki 2025: Bal Prywatnego LO im. Królowej Jadwigi w Lublinie
zdjęcia, wideo
galeria
film

Studniówki 2025: Bal Prywatnego LO im. Królowej Jadwigi w Lublinie

W sobotę w lubelskim hotelu Focus Premium poloneza zatańczyli tegoroczni maturzyści Prywatnego Liceum Ogólnokształcącego im. Królowej Jadwigi w Lublinie.

Motor Lublin ma nowego bramkarza

Motor Lublin ma nowego bramkarza

Lublinianie sięgnęli po 25-letniego Słoweńca Gaspera Trawnika

Czołowe zderzenie w Łaziskach. Trzy osoby w szpitalu

Czołowe zderzenie w Łaziskach. Trzy osoby w szpitalu

W sobotę wieczorem w Kolonii Łaziskach w powiecie opolskim zderzyły się dwa samochody. Droga wojewódzka nr 747 przez kilka godzin była zablokowana.

Ostatnie posiedzenie komisji statutowej

Komu przeszkadzają transmisje komisji? Urzędnik chciał zrzucić winę na szefa klubu PiS

Wszystko wskazuje na to, że mieszkańcy nie odsłuchają już w internecie dyskusji radnych Białej Podlaskiej na posiedzeniach komisji. – Wcześniej dyskusje na komisjach były bardziej merytoryczne - stwierdza Justyna Gorczyca, zastępczyni prezydenta.

Laura Miskiniene to liderka Polskiego Cukru AZS UMCS Lublin

Polski Cukier AZS UMCS Lublin w niedzielę zagra w Poznaniu. Nowy trener w poniedziałek

W niedzielę Polski Cukier AZS UMCS zmierzy się na wyjeździe z Eneą AZS Politechnika Poznań. Drużynę rywalek prowadzi doskonale znany w Lublinie Wojciech Szawarski. Z kolei gospodynie przystąpią do zawodów pod wodzą tymczasowego trenera Marka Lebiedzińskiego. W sobotę niespodziewanie klub poinformował o rozstaniu z Krzysztofem Szewczykiem.

Sylwester w stylu latino
foto
galeria

Sylwester w stylu latino

Tak imprezowano w sylwestrową noc w El Cubano. Nie zabrakło latynoskich hitów, szampana, baloników oraz tańców do białego rana. Zobaczcie naszą fotogalerię z tej wyjątkowej imprezy.

Telewizja, która łączy pokolenia – 40 lat TVP Lublin na antenie

Telewizja, która łączy pokolenia – 40 lat TVP Lublin na antenie

12 stycznia 1985 roku to ważna data dla lubelskiego oddziału TVP. Tego dnia wyemitowano pierwsze wydanie „Panoramy Lubelskiej”. Świat się zmienia, postęp technologiczny przyspiesza, ale jubileusz pozwala nam cofnąć się w czasie.

Poloneza zatańczyli dzisiaj absolwenci ZS nr 5 z ul. Elsnera w Lublinie
zdjęcia, wideo
galeria
film

Poloneza zatańczyli dzisiaj absolwenci ZS nr 5 z ul. Elsnera w Lublinie

Dzisiaj wieczorem uroczystym polonezem swój bal maturalny otworzyli uczniowie Zespołu Szkół nr 5 w Lublinie. Impreza została zorganizowana w lubelskim hotelu Luxor & Atelia.

Trzy wyrównane sety i coś się nagle zacięło. Bogdanka LUK Lublin przegrywa po tie-breaku w Rzeszowie

Trzy wyrównane sety i coś się nagle zacięło. Bogdanka LUK Lublin przegrywa po tie-breaku w Rzeszowie

Trzy bardzo zaciekłe sety, potem totalna dominacja gospodarzy i wielkie nerwy w piątym secie. Bogdanka LUK Lublin prowadziła na wyjeździe z Asseco Resovią 2:1, ale finalnie wraca do domu bogatsza o zaledwie jeden punkt

Krzysztof Kubica zagrał jedynie w pięciu meczach Motoru Lublin

Motor Lublin skrócił wypożyczenie pomocnika

Krzysztof Kubica nie poleciał z Motorem na zgrupowanie do Turcji. W sobotę klub z Lublina poinformował, że wypożyczenie zawodnika zostało skrócone i 24-latek będzie szukał nowego pracodawcy.

Skoki narciarskie. Paweł Wąsek z pierwszym w karierze mistrzostwem Polski

Skoki narciarskie. Paweł Wąsek z pierwszym w karierze mistrzostwem Polski

Paweł Wąsek mistrzem Polski w skokach narciarskich w sezonie 2024/2025. 25-latek zajął pierwsze miejsce podczas konkursu na Wielkiej Krokwi w Zakopanem zdecydowanie wyprzedzając wracającego do rywalizacji na skoczniach Kamila Stocha i Jakuba Wolnego

Śnieg nie przeszkadzał lubelskim biegaczom. Sobota jak co tydzień w Saskim
zdjęcia
galeria

Śnieg nie przeszkadzał lubelskim biegaczom. Sobota jak co tydzień w Saskim

W Lublinie nie brakuje miłośników biegania, a niektóre grupy robią to regularnie - bez względu na warunki atmosferyczne. Jedna z nich to "parkrun Ogród Saski", która spotyka się co sobotę, punkt o 9. Jej członkowie biegali również dzisiaj, podczas intensywnych opadów białego puchu.

Jak na narty to do Kazimierza. Pogoda i frekwencja dopisały
galeria

Jak na narty to do Kazimierza. Pogoda i frekwencja dopisały

Opady śniegu i niska temperatura to idealne warunki do jazdy na nartach i snowboardzie. Sporym zainteresowaniem cieszą się lokalne stoki działające na Lubelszczyźnie, jak ten w Kazimierzu Dolnym.

Budują ekspresową S19 - drugą nitkę obwodnicy Kocka i Woli Skromowskiej
zdjęcia
galeria

Budują ekspresową S19 - drugą nitkę obwodnicy Kocka i Woli Skromowskiej

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad pokazała nowe zdjęcia z budowy drugiego etapu obwodnicy Kocka i Woli Skromowskiej w ciągu drogi S19. W tym tygodniu betonowano przeprawę przez rzekę Wieprz.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium