Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Biznes

29 czerwca 2019 r.
13:26

Reklamowy nośnik, czyli historia z wieszaków ułożona

2 2 A A

To pewnie ewenement w historii reklamy, żeby połączenie kawałka drewna i metalu promowało firmę niemal 100 lat. I nadal wysyłało klientelę na lubelską ul. Zamojską, Królewską czy Krakowskie Przedmieście. Choć po reklamowanym miejscu nie ma śladu. No nie, ślad jest. Właśnie firmowy wieszak

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

Raczej tego się nie da ustalić, kto pierwszy i gdzie wpadł na pomysł, by klienci wychodzący z garniturem, futrem czy sukienką dostawali ubranie razem z wieszakiem. I to takim, który będzie im przypominał, w jakim sklepie zrobili zakupy.

Do Klementyny i Felicji

– W przedwojennym Lublinie firma, którą stać było na własne wieszaki, musiała dobrze prosperować. Z żydowskich sklepów mam takie z adresami z ulicy Królewskiej, Bernardyńskiej, Krakowskiego Przedmieścia czy Nowej. Jeśli chodzi o firmy najbardziej prestiżowe, znajdowały się właściwie przy całym Krakowskim Przedmieściu, ale największe ówczesne centrum handlowe było na odcinku od ul. Staszica i dalej w stronę Ogrodu Saskiego. Dużo ludzi przyjeżdżało na zakupy z prowincji. Ziemianie, właściciele majątków szli do eleganckich miejsc. Jak sklep Klementyny Łuszczewskiej, która od 1921 roku na rogu Krakowskiego i dzisiejszej ulicy Staszica miała skład konfekcji damskiej, męskiej i dziecięcej oraz galanterii. Albo do Felicji Barszczewskiej, która miała świetnie prosperujący dom mody w hotelu Victoria, na rogu Krakowskiego Przedmieścia i ulicy Kapucyńskiej. Ale nie wszyscy mogli sobie pozwolić na to, żeby się ubierać u Barszczewskiej czy Łuszczewskiej. Oni szli do żydowskich sklepów, które były tańsze, bardziej dostępne. Na przykład mieszczanie bełżyccy, czy lubartowscy. Jest relacja kobiety, która pamiętała przez 80 lat, jak chrzestny zabrał ją przed wojną do Lublina na zakupy i poszli do Kormana. Sklep Eli Kormana i Bera Fiszmana działał przy Krakowskim Przedmieściu 2 – mówi Małgorzata Michalska-Nakonieczna, która kolekcjonuje stare wieszaki.

Znaki świata, którego nie ma

Z wykształcenia jest historykiem sztuki, ale pisze doktorat z historii architektury, poświęcony pozostałościom architektury żydowskiej w krajobrazie Lubelszczyzny. Wiele lat pracowała w Muzeum Wsi Lubelskiej i – jak mówi – to właśnie tam nauczono ją przykładania wagi do historii przedmiotu codziennego użytku, że przedmiot coś do nas mówi.

– Nie do końca rozumiem dlaczego te wieszaki tak trwają. Ludzie nadal mają je w szafach, przez tyle lat nie wyrzucili. Aż zyskały rangę, stały się znakiem świata, którego niema. Ich żywotność jest zadziwiająca. Lubelskie – w porównaniu z warszawskimi, gdańskimi – są marne jakościowo. Te z żydowskich magazynów gorsze od oferowanych przez polskie. Zrobione z gorszego drewna, wręcz odpadowego. Nie jest ono obrobione zbyt starannie, ale na tyle starannie, że trzyma się te 80 lat. Z lepszych sklepów są lakierowane i lakier też trzyma się do dziś. Niektóre mają coś w kształcie drewnianej tralki czy rolki u podstawy metalowej części. Pozwalało to delikatnie ściągnąć zawieszony krawat albo było osłoną dla kołnierza, by nie dotykał do metalu. Bo oprócz reklamy, firmowe wieszaki dawały gwarancję właściwego przechowywania odzieży. Co było istotne w przypadku futer czy mundurów. Bez względu na bogactwo sklepu – technika ich wykonania jest jednak taka sama. I sposób na odciśnięcie na drewnie stosownego napisu. I to, że nie mają płci. Różnią się jedynie wieszaki dziecięce, bo są mniejsze – opisuje właścicielka pokaźnego pojemnika, z którego wystają drewniane ramiączka i metalowe „znaki zapytania”. Całość przyjemnie grzechocze.

Prowincja – głęboka, ale ciekawa

Pytana, jak wyglądało miasto z czasów, gdy się chodziło do Kormana, Poznańskiego Domu Odzieży – Firmy Chrześcijańskiej czy do Barszczewskiej, opowiada, że Lublin handlowy był bardzo tłoczny, wszędzie pełno ludzi. Ruch w interesie musiał być nieprawdopodobny.

– Ale miasto, choć z aspiracjami kulturalnymi, było głęboką prowincją. Nie mówiąc o Lubelszczyźnie, prowincji jeszcze głębszej. Jednak jeśli chodzi o krajobraz kulturowy, to było bardzo ciekawe miejsce, takie bardzo mięsiste i zupełnie odmienne. Co jest wielką wartością, bo wartość jest w inności – dodaje zbieraczka wieszaków, ale tak naprawdę historii, które się z każdym z tych drewnianych przedmiotów codziennego użytku wiążą. Zwłaszcza, że są wieszaki polskie, żydowskie, rosyjskie z czasów zaborów, niemieckie przedwojenne i takie z czasów wojny z adresem sopockiego sklepu Adolf Hitlerstrasse 797. Można z nich wręcz czytać historię Polski w pierwszej połowie XX w.

Ośmiu subiektów i buchalter

– Był to bardzo elegancki sklep. Modele ubiorów sprowadzane były od Hersego z Warszawy. Dla mojego ojca pracowało 25 rzemieślników futrzarskich i krawieckich. Cieszył się ich ogromnym szacunkiem. Sklep rodziców był przechodni. Wejścia były zarówno od ul. Królewskiej (główne), jak i Bernardyńskiej. Sklep posiadał duże okiennice, a jeden z ośmiu zatrudnionych subiektów musiał robić dwie wystawy w witrynach. Gdy się weszło, to po prawej stronie znajdowało się biurko, a po obydwu stronach pomieszczenia wisiały ubrania. Po jednej stronie były to męskie garnitury i płaszcze, a z drugiej strony damskie i dziecięce. W następnym pomieszczeniu sklepowym sprzedawano futra. Był tam skład futer i błamów, które kupowało się hurtowo oraz dodatki do futer. Miarami zajmował się mój ojciec. Na pierwszym piętrze znajdowały się dodatkowo jeszcze dwa pokoje: damski i męski. Ubrania i futra mierzyło się zarówno na dole, jak i na górze. Na piętrze sprzedawano ten sam asortyment, który znajdował się na dole. Oprócz subiektów Żydów, którzy musieli mówić dobrze po polsku, bo klientela była przeważnie katolicka – był buchalter, Polak. Rzemieślnicy, którzy szyli dla naszej firmy, byli także przeważnie Żydami – wspominała Zofia Weiser, z domu Gryzolet. Dzięki jej opowieści możemy sobie wyobrazić, jak wyglądał jeden z lubelskich, przedwojennych, elegantszych składów.

Długą rozmowę z Zofią Weiser (rocznik 1918), relacjonującą przedwojenne i wojenne losy jej oraz jej bliskich, można znaleźć w zasobach Historii Mówionej Ośrodka Brama Grodzka Teatr NN.

– I ten moment, który mi dech w piersiach wstrzymał, kiedy ona opowiada o wieszaku. Że wieszak z nazwą firmy ojca i rodzinne fotografie, które nosiła zawsze przy sobie, to jedyne pamiątki, jakie zostały po sklepie i całej rodzinie. Bo futra i kosztowności, jakie dostała od rodziców gdy wyjeżdżała na studia do Belgii w 1937 czy 1938 roku, przepadły. Ona cudem się uratowała, przeżyła okupację we Francji. Tu nie przetrwał prawie nikt i nic – mówi Michalska-Nakonieczna, która ma w swoich zbiorach wieszak firmy Gryzoletów.

Mam dla pani wieszak

Dzięki temu, że właścicielka kolekcji prowadzi na Facebooku profil „Historia na wieszaku Gosia Michalska-Nakonieczna”, gdzie publikuje wyszperane w archiwach i sieci wieszakowe opowieści oraz że chętnie opowiada o swoim zbiorze w mediach – zgłaszają się do niej ludzie z kolejnymi ramiączkami albo rodzinnymi wspomnieniami.

– Na przykład odezwał się wnuk kobiety, która była spadkobierczynią Kormana i Fiszmana. Dzieci wspólników się pożeniły jeszcze przed wojną, ona była najmłodszą z córek. Ta pani żyje, wnuk mówił, że ciągle pamięta sklep i o nim opowiada. Okazuje się, że rodzina nie ma żadnej pamiątki, nawet wieszaka. Ja mam, podwójny egzemplarz i w razie jakiegoś kontaktu mogę przekazać. Mieszkają w USA, nie wiem czy będą się tu wybierali, ale kto wie – deklaruje kolekcjonerka, która przyznaje, że zbiór powiększa się sam, ona właściwie nie kupuje kolejnych eksponatów.

– Czasami się zastanawiam, jak to możliwe, że moja przyjaciółka w lubelskim ciuchlandzie natrafia na wieszak z przedwojennych, nieistniejących warszawskich Nalewek 13, który ma znak cechu żydowskich kuśnierzy. Identyczny jest w zbiorach Muzeum Żydów Polskich Polin w Warszawie. Albo dzwoni nieznajomy pan z Żoliborza, że ma dla mnie wieszak. Miał go całe życie, ale teraz chce go przekazać. Wieszak z Gdańska z czasów II wojny, fantastyczny. Firmy Begeda, szyjącej uniformy dla niemieckich urzędników. A historia? Ten pan całe życie mieszkał w Warszawie, przeżył Powstanie. Tuż po wojnie był strasznie wynędzniały, mama się bała o jego zdrowie i pojechali nad morze je podreperować. Miał wówczas 12 lat. Wieszak był do sukienki, którą mama dostała od koleżanki, wyjętej z szafy, w domu w którym mieszkała. To zmieniło moje patrzenie na wieszaki z kolekcji, że tak powiem, poniemieckiej. Jest ich dużo. Połowa z niemieckich sklepów. Zawsze interpretowałam, że to z szabru. Ludzie jechali na ziemie odzyskane, brali co się dało, przywozili, sprzedawali. A tu historia kogoś, kto po powstaniu warszawskim, ledwo żywy dostaje coś, co zapewne sprawiło wielką przyjemność – nowa sukienka i wieszak przechowywany tyle lat – opowiada Małgorzata Michalska–Nakonieczna, relacjonując jedną z wielu bardzo osobistych historii jakie kryją się właściwie za każdym elementem kolekcji.

• Korzystałam ze strony na FB „Historia na wieszaku Gosia Michalska-Nakonieczna”, z archiwalnych numerów PARY i zasobów Historii Mówionej Ośrodka Brama Grodzka Teatr NN

Małgorzata Michalska-Nakonieczna do zdjęcia pozowała z częścią swojej kolekcji. Między innymi z ostatnio sprezentowanym ramiączkiem. To wieszak, który przywędrował do Lublina z Wilna przywieziony przez wybitnego historyka i archiwistę, profesora Aleksandra Kossowskiego (1886-1965). Naukowiec w 1926 roku przeprowadzał się z Permu do Lublina. Przez 30 lat był związany z KUL, a przez ponad 20 z Archiwum Państwowym. Reklamówka wileńskiego sklepu braci Jabłkowskich została w mieszkaniu używanym przez historyka. Potomkowie profesora niedawno dołączyli ją do kolekcji „Historii na wieszaku”.
e-Wydanie

Pozostałe informacje

Chcą wybudować blok z 48 mieszkaniami. Dostaną od miasta działkę?
NIECH SIĘ MURY PNĄ DO GÓRY

Chcą wybudować blok z 48 mieszkaniami. Dostaną od miasta działkę?

W czwartek, 20 listopada, tematem zająć ma się komisja budżetu. W poniedziałek cała Rada Miasta Zamość będzie rozważała wydanie zgody na przekazanie Towarzystwu Budownictwa Społecznego działki przy ul. Sikorskiego. Spółka chce tam postawić blok z 48 mieszkaniami.

Dlaczego auta z USA są takie tanie?

Dlaczego auta z USA są takie tanie?

Wielu kierowców, którzy planują sprowadzenie samochodu zza oceanu, zastanawia się, dlaczego auta z USA są tańsze (często znacznie) niż te sprzedawane w Europie. Cóż – jest przynajmniej kilka powodów takiego stanu rzeczy i bynajmniej nie są one związane z nieuczciwością amerykańskich sprzedawców. Wynikają raczej z kwestii prawnych oraz... kulturowych. Sprawdź, dlaczego auta z USA są takie tanie i czy warto je ściągać do Polski.

32-latek został zatrzymany zanim poszkodowany zgłosił kradzież volkswagena

Zgubiła go bezczelna kradzież

32-letni mieszkaniec Kraśnika został aresztowany pod zarzutem szeregu kradzieży na terenie miasta

Porter pamięciowy poszukiwanego

Rozpoznajesz tego człowieka? Sprawca rozboju na cmentarzu poszukiwany

Sprawca rozboju swoją ofiarę zaatakował na cmentarzu przy ul. Cmentarnej w Lublinie. Pokrzywdzony twierdzi, że został powalony na asfalt, skopany a następnie okradziony. Na podstawie jego wskazówek powstał portret pamięciowy napastnika.

Jeden kotek jest chory. Przyjęcia w schronisku wstrzymane

Jeden kotek jest chory. Przyjęcia w schronisku wstrzymane

Zamojskie schronisko dla bezdomnych zwierząt wstrzymało przyjmowanie nowych lokatorów do swojej kociarni. Powód? Wykrycie choroby u jednego ze zwierzaków.

Wścieklizna w natarciu. Wykryto przypadek u psa

Wścieklizna w natarciu. Wykryto przypadek u psa

Teren zagrożony wścieklizną się rozrasta. Policja może zapukać do naszych domów i sprawdzić, czy zwierzęta przeszły odpowiednie szczepienia.

Ptasia grypa uderza na Lubelszczyźnie. 7 tysięcy indyków pożegnało się z życiem

Ptasia grypa uderza na Lubelszczyźnie. 7 tysięcy indyków pożegnało się z życiem

Zagrożone są trzy powiaty. Właściciele drobiu muszą wprowadzić szczególne środki ostrożności.

„Wtorek na Dzielni”: Dziś jesteśmy w dzielnicy Szerokie
WTOREK NA DZIELNI
film

„Wtorek na Dzielni”: Dziś jesteśmy w dzielnicy Szerokie

W dzisiejszym programie „Wtorek na Dzielni” poruszymy temat oświetlenia traktu pieszego przy Siewierzan. Zaprojektowanie i wybudowanie tego oświetlenia w kierunku ul. Nałęczowskiej kosztowało 76,2 tys. zł brutto. Powiemy też o budowie oświetlenia ul. Jaśminowej, na odcinku około 175 metrów. Ten projekt jest realizowany w ramach Budżetu Obywatelskiego. Wartość to 94,7 tys. zł. Realizacja tego zadania nastąpi jeszcze w tym roku

Kopali pod parkiem, żeby go zrewitalizować. Co znaleźli pod ziemią?
Radzyń Podlaski

Kopali pod parkiem, żeby go zrewitalizować. Co znaleźli pod ziemią?

W ziemi szukali śladów historii parku. Wszystko po to, by to miejsce w Radzyniu Podlaskim odzyskało dawny blask. Koncepcja już powstaje.

Plac Litewski zaświeci najpierw dla dzieci, a potem dla Ukrainy
Lublin

Plac Litewski zaświeci najpierw dla dzieci, a potem dla Ukrainy

Miasto Lublin włącza się w akcję Międzynarodowego Dnia Zapobiegania Przemocy Wobec Dzieci. Nie zapomną także o tysięcznym dniu od rosyjskiej agresji na Ukrainę.

Śledztwo w sprawie wyciętych drzew. Ocenią skalę zniszczeń przy Gęsiej
Lublin

Śledztwo w sprawie wyciętych drzew. Ocenią skalę zniszczeń przy Gęsiej

Wracamy do sprawy drogi dojazdowej w okolicy ul. Gęsiej. Deweloperowi przeszkadzały drzewa, więc je wyciął i szybko zabrał z działki. Dopiero po naszej interwencji sprawę podjął Urząd Marszałkowski. Trwa śledztwo i szacowanie skali zniszczeń.

W poprzednich latach w konkursie brali udział wokaliści z różnych rejonów województwa
23 listopada 2024, 10:00

Dla Ciebie Polsko – konkurs patriotycznej piosenki już w weekend

Zgłoszenia są przyjmowane do środy (20 listopada), ale już wiadomo, że w sobotę na scenie Hrubieszowskiego Domu Kultury zaprezentuje się kilkudziesięciu wykonawców. Będą walczyć o nagrody podczas Konkursu Piosenki Patriotycznej „Dla Ciebie Polsko”.

Muzyczny hołd dla Lemmyego
koncert
22 listopada 2024, 19:30

Muzyczny hołd dla Lemmyego

Już 22 listopada (piątek) w lubelskiej Fabryce Kultury Zgrzyt będziecie mogli zobaczyć Orgasmatron, supergrupę, która hołduje twórczości Lemmyego Kilmistera i formacji Motörhead.

Małgorzata Bzówka, Krzysztof Turczyn i Andrzej Smyk spotkali się w poniedziałek z dziennikarzami, aby wyjaśnić na czym polegały „insynuacje i pomówienia” Franciszka Josika. Wszyscy zapewniali, że działali zgodnie z prawem. Mówili też, że ewentualnego prokuratorskiego śledztwa się nie obawiają, bo „nie mają nic do ukrycia”
Zamość

„Korupcyjny układ” w PGK? Jest odpowiedź na zarzuty prezesa

Deweloperska firma nie zamierza już płacić podatków w Zamościu. Przeniesie się poza miasto. To jeden z efektów piątkowej konferencji prasowej obecnego prezesa PGK. „Padły tam nieprawdziwe informacje, insynuacje i pomówienia” – przekonują udziałowcy spółki Cegielnia Inwestycje, byli pracownicy PGK.

Zamojska klasa okręgowa. Grom Różaniec na autostradzie do awansu

Zamojska klasa okręgowa. Grom Różaniec na autostradzie do awansu

Za nami półmetek sezonu 2024/2025 „najciekawszej ligi świata”. I jak zwykle przydomek ten pasuje do rozgrywek jak ulał. Choć zgodnie z przewidywaniami mistrzem jesieni został Grom Różaniec, to za plecami lidera doszło do wielu zaskakujących rozstrzygnięć

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!