Prawo i Sprawiedliwość zaostrza kurs wobec Komisji Europejskiej. – Wykazaliśmy maksimum dobrej woli, ale ustępstwa nic nie dały. Czas wyciągnąć wnioski – powiedział w jednym z wywiadów prezes Jarosław Kaczyński. W tle są miliardy euro z Krajowego Planu Odbudowy, które zdaniem opozycji mogą przejść Polsce obok nosa. – Te środki będą wyegzekwowane tak, czy inaczej – słyszymy od polityka partii rządzącej.
Na początku czerwca Komisja Europejska zaakceptowała polski Krajowy Plan Odbudowy. Chodzi o 23,9 mld euro dotacji i 11,5 mld euro pożyczek w ramach Funduszu Odbudowy.
W KPO zostały zawarte tzw. kamienie milowe dotyczące m.in. niezależności sądownictwa, które Polska musi osiągnąć przed uruchomieniem unijnych wypłat. Do tej kwestii Bruksela zgłaszała największe zastrzeżenia, choć na formalną ocenę realizacji kamieni milowych przyjdzie czas dopiero po złożeniu wniosku o płatność.
Wyciąganie armat
Ostatnie wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego i polityków jego partii świadczą o wyraźnym zaostrzeniu kursu wobec Unii Europejskiej.
– Wykazaliśmy maksimum dobrej woli, poszliśmy na kompromisy, ale widać, że nie o to tu chodzi. Jeżeli wygramy, stosunki z Unią Europejską będziemy musieli ułożyć po nowemu – zapowiedział szef PiS w niedawnym wywiadzie dla tygodnika „Sieci”.
W podobnym tonie w ostatnich dniach wypowiadają się inni ważni politycy obozu władzy.
– Jeśli byłaby próba zablokowania wypłaty Polsce głównej części z funduszy europejskich i Komisja Europejska próbowałaby nas docisnąć do ściany, to nie pozostaje nam nic innego, jak wyciągnąć wszystkie armaty, które są w naszym arsenale i odpowiedzieć ogniem zaporowym – mówił w rozmowie z radiową „Jedynką” sekretarz generalny PiS, Krzysztof Sobolewski.
Jakie „armaty” miał na myśli Sobolewski?
Mówi się, między innymi, o pozwaniu Komisji Europejskiej przed Trybunał Sprawiedliwości UE. W PiS liczą, że w takiej sytuacji TSUE wydałby wyrok mówiący, że KE działa poza normami, które sama ustanowiła. Jak mówiła „Dziennikowi Gazecie Prawnej” osoba z otoczenia premiera, kluczowym argumentem miałby być fakt, że niemieckie czy francuskie firmy korzystają już z pieniędzy z krajowych KPO. A to zaburza konkurencyjność na europejskim rynku, bo polscy przedsiębiorcy na takie wsparcie wciąż nie mogą liczyć. Rozmówca „DGP” zaznaczył jednak, że rząd wolałby uniknąć kolejnego sporu przed TSUE i jednak usiąść z KE do rozmów.
Ponadto samo postępowanie ciągnęłoby się zapewne długimi miesiącami, a jego rozstrzygnięcia można by spodziewać się dopiero po przyszłorocznych wyborach.
Inne scenariusze mówią o zawieszeniu lub obniżeniu polskiej składki członkowskiej. Pierwszą z tych możliwości Jarosław Kaczyński wyraźnie wykluczył jednak we wspomnianym wywiadzie. Konkretnych działań jednak nie wskazał.
Konflikt wewnętrzny
O komentarz dotyczący ostatnich słów Kaczyńskiego poprosiliśmy lubelskich parlamentarzystów.
– Ta wypowiedź jest skandaliczna i uderzająca w interesy polskiego państwa.
W okresie drożyzny, dużej inflacji i rosnących rat kredytów wszyscy Polacy czekają na te pieniądze. One są nam potrzebne jak tlen – uważa poseł Koalicji Obywatelskiej, Krzysztof Grabczuk.
Jego zdaniem antyunijna retoryka to efekt nieustannych tarć w obozie władzy.
– Cały czas chodzi o konflikt wewnątrz Zjednoczonej Prawicy między Jarosławem Kaczyńskim, premierem Mateuszem Morawieckim i ministrem Zbigniewem Ziobro (lider Solidarnej Polski od dawna otwarcie nawołuje do zaostrzenia kursu wobec UE – przyp. aut.). Dla nich ważniejsze od dobra Polaków jest utrzymanie się przy władzy – dodaje Grabczuk.
W podobnym tonie wypowiada się poseł Jacek Czerniak z Nowej Lewicy.
– To temat zastępczy, który ma przykryć realne problemy Polaków. Moim zdaniem to jest jedynym celem takich wypowiedzi. Rządzący zdają sobie sprawę z tego, że Komisja Europejska nie da się nabrać na pozorowane ruchy. Być może w PiS już wiedzą, że tych pieniędzy nie dostaniemy i winę na to trzeba zwalić na zły Zachód – mówi nam Czerniak.
Sposoby nacisku
Ze słowami Jarosława Kaczyńskiego – czemu trudno się dziwić – zgadza się minister edukacji i nauki z PiS Przemysław Czarnek.
– To Komisja Europejska poszła na wojnę z nami działając poza prawem i nie respektując zasady równego traktowania państw członkowskich i praworządności. Komisja powinna wrócić do założeń zawartych w traktatach założycielskich, w przeciwnym razie grozi to rozpadem Unii Europejskiej – mówi polityk. I przekonuje, że nie ma obaw, aby Polska straciła jakiekolwiek fundusze z KPO. – Te środki będą wyegzekwowane tak, czy inaczej. Są różne sposoby nacisku, żeby pieniądze, które należą się krajom członkowskim, do nich trafiały.