

Tylko do 12 września szkoły podstawowe mogą zgłaszać swój udział w programie "Owoce w szkole”.

– W ubiegłym roku mechanizmem było objętych ok. 50 proc. szkół podstawowych – mówi Marta Hempel z Oddziału Terenowego Agencji Rynku Rolnego w Lublinie. – Zgłoszeń otrzymaliśmy ponad 800, a podpisaliśmy 557 umów na dostawę owoców i warzyw.
Skąd tak małe zainteresowanie? – Szkoły dopiero rozpoczęły pracę. Myślę, że w tym tygodniu zgłoszenia będą napływać w większych ilościach – mówi Hempel.
Unia płaci
Przystąpiła do niego także Polska. W naszym kraju program skierowany jest do uczniów klas I-III szkół podstawowych. Dzieci otrzymują jednorazowo porcję składającą się z jednego produktu owocowego i jednego produktu warzywnego.
Są to: świeże owoce (jabłka, gruszki, truskawki), świeże warzywa (marchew, papryka słodka, rzodkiewki), soki owocowe i warzywne. Za wszystko płaci polski rząd (25 proc.) i Unia Europejska
(75 proc.).