Na zakup maszyn i urządzeń rolniczych – na to najczęściej przeznaczali unijne wsparcie rolnicy z województwa lubelskiego. Unia pomogła też młodym gospodarzom.
Rolnik, łącznie z dzierżawami prowadzi 68 ha gospodarstwo. 15 ha stanowią sady, resztę uprawy rzepaku, pszenicy i buraka cukrowego.
– Nie trzeba było się bać i inwestować. Teraz moim celem jest zakup i instalacja sieci antygradowej. Koszt pokrycia 1 ha sadu to ok. 50 tys. zł. Czekam na informację czy będą pieniądze – dodaje.
Rolnik z Chruśliny, a wcześniej jego ojciec, korzystali z kilku unijnych programów, dzięki którym z roku na rok rozszerzali swoją działalność.
– W moim przypadku zaczęło się od "Młodego rolnika” – opowiada Wilczopolski. – To było w 2004 r. Później korzystałem m.in. z działań "Modernizacja gospodarstw rolnych” czy też "Zróżnicowanie w kierunku działalności nierolniczej”. Kupiłem urządzenia – m.in. ciągniki, opryskiwacze i kombajn zbożowy. Mam zarejestrowaną działalność gospodarczą. Wspólnie z innymi sadownikami założyliśmy grupę producencką "Józefów Sad”. Postawiliśmy dużą sortownię z 14 komorami. Mamy nowoczesne urządzenia, agregaty chłodnicze, linię sortowniczą. Gdyby nie unijne wsparcie to pewnie dalej na podwórku te jabłka byśmy sortowali.
– Największym powodzeniem cieszyły się dwa działania: "Modernizacja gospodarstw rolnych” i "Młody rolnik” – tłumaczy Andrzej Bieńko, dyrektor lubelskiego oddziału ARiMR.
Efekty tych inwestycji są widoczne gołym okiem. – Dzięki unijnym dotacjom powstało bardzo dużo przechowali i sortowni owoców. Stosuje się nowe technologie w uprawie roślin – wylicza dyr. Bieńko.
– Rolnicy kupili też sporo sprzętu do swoich gospodarstw. Powstały również pierwsze biogazownie.
Poza tym zwiększyło się bezpieczeństwo w zakresie higieny i pracy w gospodarstwach rolnych. Staliśmy się bardziej konkurencyjni na rynku.