Rozmowa z Piotrem Kupichą, wokalistą i gitarzystą zespołu Feel
- Na koncertach mówię o tej sprawie, na spokojnie. W Bychawie też. Chciałbym, żeby się w końcu zgłosiła. Pal licho, że miała impuls, żeby zniknąć z domu, bo tam wróci. Jest chora, musi być pod opieką lekarską. Niech już tam wraca do domu, niech się nie wygłupia.
• Gracie bardzo dużo koncertów?
• To kiedy śpicie?
• Wszyscy was chcą, każdy chce być na waszym koncercie. Do takiego momentu dążyłeś?
- W Bychawie przyszły na nasz koncert tłumy, ludzie godzinami czekali w kolejce, żeby przejść przez bramę. Jestem z tego powodu dumny, że zespół się rozwinął, że mamy siłę grać tyle koncertów, że jesteśmy zapraszani w całej Polsce, że mamy coś do powiedzenia. Jako formacja, która stroi gitarę. Jestem szczęśliwy, ale i zmęczony.
• Zaplanowany sukces czy szczęście?
• Jesteście normalni, nie odbiła wam sodówa?
• Przyjechaliście do Bychawy, siedzimy w zwykłym namiocie, jedzonko takie, jak dla wszystkich. Nie było wymagań, że miały być kwiaty, dywany?
- Jesteśmy normalni, z tego też jesteśmy dumni. Tak zostanie. Maksymalnie normalnie
• Smakowały pierogi?
• Grill?
- Dokładnie. Przychodzi cała familia, siedzi się na ogródku, pije browara, robi grilla, maksymalnie normalnie.
• Koncert za koncertem, wciąż pędzicie. Jak robisz sobie przerwę?
• W jakim składzie?
• W Sopocie dostaliście Słowika od publiczności i od jurorów.
• W sukcesie liczy się wykształcenie muzyczne?
Rozmawiali: Magdalena Fijałkowska, Waldemar Sulisz