To była szalona wyprawa – Kazimierz Nowak rowerem, konno i w łodzi przemierzył przed wojną całą Afrykę z północy na południe i z powrotem. Teraz wyczyn zapomnianego bohatera chce uhonorować kilkunastu śmiałków. Ruszyli jego śladami.
Przez Czarny Ląd
Najpierw była książka. Dziesięć lat temu wspomnienia Kazimierza Nowaka "Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd. Listy z podróży afrykańskiej z lat 1931–1936” wydała niewielka oficyna Sorus.
Mistrz reportażu Ryszard Kapuściński nie krył zachwytu, miłośnicy egzotycznych podróży ruszyli szturmem do księgarni, na dworcu kolejowym w Poznaniu odsłonięto tablicę upamiętniającą Nowaka. W ubiegłym roku pojawiło się już piąte wydanie listów podróżnika.
– Gdy złożyłem z fragmentów jego listów książkę, stało się dla mnie jasne, że aby napisać coś o Afryce, coś świeżego i prawdziwego, trzeba poznać ją tak, jak on ją poznał podczas swej pięcioletniej tułaczki po tym kontynencie – opowiada Łukasz Wierzbicki, który przygotował wydanie pism Nowaka i napisał dla dzieci "Afrykę Kazika”. Młodzi polscy podróżnicy skrzyknęli się i przygotowali plan powtórzenia trasy jaką w latach 1931–1936 zrobił poznański podróżnik.
– Kazio Nowak powinien stanąć na piedestale obok Davida Livingstone'a i Henry'ego Stanleya. Nie mam żadnych wątpliwości, że jest przynajmniej równy tym słynnym podróżnikom. On w zupełnie innym stylu przemierzał Afrykę, nie miał ze sobą dziesiątków tragarzy i armat – mówi Norbert Skrzyński jeden z organizatorów przedsięwzięcia.
40 000 kilometrów
To śmiałe przedsięwzięcie: do przejechania jest osiemnaście państw (niektóre owiane złą sławą, jak spustoszona przez wojnę Demokratyczną Republika Konga czy Sudan) i 40 tys. kilometrów. Wyprawę podzielili na 24 etapy. Każdy etap pokona 3–4, osobowy zespół. Trasa podróży Nowaka ma być możliwie wiernie odtworzona i przy wykorzystaniu środków transportu, z których korzystał.
Nowak najpierw jechał rowerem, potem przesiadł się na konia, korzystał z łodzi i wielbłądów. Sztafeta ruszyła w listopadzie, koniec przewidziano w 2011 roku. Teraz polscy rowerzyści przecinają Egipt.
Nowak był urzędnikiem w Poznaniu, w styczniu 1925 roku urodził mu się syn, a już w marcu Nowak postanawia utrzymywać rodzinę pisaniem i robieniem zdjęć. Jeździ po całej Europie, trafia do ogarniętej wojną północnej Afryki. Jednak prawdziwie wielką przygodę rozpoczyna w 1931 roku.
Wsiada na rower w Trypolisie i jedzie na południe do oddalonego o tysiące kilometrów Przylądka Igielnego. Człowiek przemierzający na rowerze Saharę wzbudzał sensację. Wtedy nikomu do głowy nie przychodziły podobne eskapady. Po trzech latach dojechał na południowy kraniec Afryki i… ruszył w drogę powrotną inną trasą. Wycieńczony malarią Nowaka umiera na zapalenie płuc niespełna w rok po postawieniu nogi w kraju.
Kontakty z innymi
– Nowak uczy szacunku dla świata, dla człowieka, dla przyrody. To oczywiste. Jednocześnie bezkompromisowości w pewnych sprawach. Był przeciwny kolonializmowi, nawet gdy przychodziło mu gościć u kolonizatorów: spierał się z nimi do upadłego. Uczy, że równie cennym nauczycielem są kontakty z innymi ludźmi, co czas spędzony w samotności, na wsłuchiwaniu się we własne myśli. Także tego, że trud i znój znakomicie hartują ducha – ocenia Wierzbicki.
– Dlatego, szczerze się przyznam, z radością i nadzieją, ale i zarazem z lekkim niepokojem śledzę poczynania uczestników wyprawy śladami Nowak. Czy zrobimy to godnie?